To była najgłupsza bójka w moim życiu. Zazdrość ze mną wygrała. Nie byłem z siebie dumny. Żałowałem tego, gdyż wiem, że skrzywdziłem przy tym Ari. Dwadzieścia cztery godziny spędzone samemu doprowadzały mnie do szału. W tym pomieszczeniu prawie niczego nie było. Przez ten czas uświadomiłem sobie, że jestem totalnym idiotą i osobą, która nie może poradzić sobie z tym wszystkim. Gdy już było po wszystkim wróciłem do siebie i leżałem na łóżku całą noc i nie zmrużyłem oka.
***
Nie miałem ochoty iść na śniadanie wczesną porą więc wybrałem się na nie o dziewiątej. Wchodząc do stołówki zobaczyłem Ari. Dziewczyna jadła w samotność. Podszedłem do niej i chciałem wszystko wyjaśnić lecz ona najwidoczniej nie miała ochoty mnie słuchać. Na sam koniec powiedziałem tylko ciche:
- Przepraszam Ari. Po moich słowach wyszła ze stołówki. Zadałem jej wiele cierpienia przez tą bójkę i przez to, że przenocowałem Selene. Zjadłem spokojnie posiłek i ze spuszczoną głową wróciłem do siebie. Przetarłem twarz dłońmi i popatrzyłem na torbę. Sięgnąłem do niej po jeden z napoi.
- Nie rób tego, baranie - usłyszałem Sanczesa. - Za późno... - powiedziałem i otworzyłem puszkę. Jedno piwo za drugim.. do godziny siedemnastej wypiłem ich z osiem. Wkurzony na życie wziąłem kurtkę i wyszedłem na zewnątrz. Chłód lekko mnie uspokoił. Poszedłem kawałek dalej ale prawie bym zaliczył upadek na twarz, potykając się o własne nogi. Zebrałem szybko śnieg i rzuciłem nim w czyjeś okno.
- Jebane życie ! - krzyknąłem podnosząc głowę ku niebu. Stwierdziłem, że udam się nad staw. Może skończę z sobą... wtedy zakończą się wszystkie moje problemy. Ruszyłem w tamtym kierunku. Szedłem tak długo aż dotarłem do jakiejś góry. Może jednak to będzie lepsze rozwiązanie niż staw...
- Idźcie na drugą stronę, poradzę sobie z nim - usłyszałem znajomy głos. Wiedziałem, że to Ari więc się odwróciłem i powiedziałem jej wszystko co mi leż na sercu...
- Nie umiem żyć bez ciebie, jesteś jedyną rzeczą, która mi pozostała. Nie mogę ci wiele dać, bo sam niewiele mam. I to, że cię wkurza, że jestem wyższy..to ma taką zaletę, że kiedy cię przytulam, możesz słuchać mojego serca, które bije tylko dla ciebie. Jesteś taka śliczna - Przesunąłem jej kosmyk włosów za ucho.
Chwyciłem ją w pasie i podniosłem. Nie byłem na tyle pijany aby się przewrócić. Dziewczyna oplotła mnie nogami aby nie spaść. Dzieliła nas tylko moja koszulka...
- Leo, przestań, proszę - usłyszałem jej cichy głos i w tej chwili zebrałem się na odwagę.
- Kochasz mnie ? - zapytałem patrząc na nią i lekko zbliżając swoją twarz do jej.
Ona jednak zasłoniła się ręką i odsunęła moją twarz od jej.
- Tak przyjacielu - odpowiedziała po chwili.
Coś mnie zakuło w sercu. To był dla mnie cios.
- Przyjacielu ? Przyjacielu ?! - parsnąłem skrywając smutek.
Po chwili przygwoździłem dziewczynę do drzewa.
Następnie wsunąłem rękę pod jej kurtkę i przesuwałem się coraz wyżej.
- Nie jestem pijany - powiedziałem. Szczerze nie wiem z jakiej paki ale może chciałem pokazać jej, że myślę racjonalnie.
Ari odchyliła się lekko i po chwili rzekła.
- A jak spadnę ?
- Nie puszczę cię - zamruczałem jej zmysłowo do ucha po czym delikatnie przygryzłem jego płatek.
Dziewczyna zamknęła oczy i nic na to nie odpowiedziała.
Zjechałem na jej szyję i musnąłem ją delikatnie ustami.
- Wybacz mi to wszystko błagam... zachowałem się jak ostatni idiota przez ostatnie dni.
- Leo... - wyszeptała.
- Proszę - spojrzałem jej w oczy. Moje za to były pełne smutku i nadziei.
***
Wyciągnąłem rękę spod jej ubrania i przejechałem dłonią po policzku dziewczyny ocierając przypadkiem jakąś łzę, gdzieś się zawieruszyła.
- Nie płacz przeze mnie... błagam - powiedziałem unosząc jej brodę do góry aby spojrzała na mnie.
Nie mogłem się powstrzymać.. moje usta połączyły się z jej. Pragnąłem tego jak dziecko zabawki ale to dla mnie było najważniejsze. Kocham tą dziewczynę i nie mam zamiaru jej zostawić, chyba, że ona mnie odtrąci na zawsze. Wtedy się załamie ale będę zawsze o niej pamiętał..
- Wracajmy lepiej - wyszeptałem po chwili.
Niosąc dziewczynę całą drogę zastanawiałem się co ona mi powie. Jak mnie potraktuje, może ponownie nazwie mnie idiotą i będzie mnie unikać. Oczywiście patrzyłem też pod nogi gdyż nie miałem zamiaru jej upuścić.
Gdy dotarliśmy do jej pokoju oparłem ją plecami o drzwi.
Schyliłem głowę tak aby zetknąć nasze czoła a następnie zacząłem zmysłowo jeździć dłońmi po jej torsie, wkładając ponownie dłonie pod jej ubranie.
Nagle wpadliśmy do pokoju. Najwidoczniej Ari oparła się łokciem o klamkę. Złapałem ją w ostatniej chwili aby nie runęła na podłogę.
Położyłem dziewczynę na łóżku i zdjąłem z niej kurtkę a następnie koszulkę.
- Nie chcę cię skrzywdzić.. - powiedziałem całując ją w szyję i przechodząc coraz bliżej ust.
Jednak nie udało mi się do nich dojść gdyż chwyciła mnie za barki.
- Leo, proszę... - rzekła.
- Kocham cię - powiedziałem jeszcze raz i czekałem na jakąś konkretną odpowiedź... chciałem usłyszeć proste odpowiedzi. Albo mam się odwalić albo mam zostać...
***
Nie miałem ochoty iść na śniadanie wczesną porą więc wybrałem się na nie o dziewiątej. Wchodząc do stołówki zobaczyłem Ari. Dziewczyna jadła w samotność. Podszedłem do niej i chciałem wszystko wyjaśnić lecz ona najwidoczniej nie miała ochoty mnie słuchać. Na sam koniec powiedziałem tylko ciche:
- Przepraszam Ari. Po moich słowach wyszła ze stołówki. Zadałem jej wiele cierpienia przez tą bójkę i przez to, że przenocowałem Selene. Zjadłem spokojnie posiłek i ze spuszczoną głową wróciłem do siebie. Przetarłem twarz dłońmi i popatrzyłem na torbę. Sięgnąłem do niej po jeden z napoi.
- Nie rób tego, baranie - usłyszałem Sanczesa. - Za późno... - powiedziałem i otworzyłem puszkę. Jedno piwo za drugim.. do godziny siedemnastej wypiłem ich z osiem. Wkurzony na życie wziąłem kurtkę i wyszedłem na zewnątrz. Chłód lekko mnie uspokoił. Poszedłem kawałek dalej ale prawie bym zaliczył upadek na twarz, potykając się o własne nogi. Zebrałem szybko śnieg i rzuciłem nim w czyjeś okno.
- Jebane życie ! - krzyknąłem podnosząc głowę ku niebu. Stwierdziłem, że udam się nad staw. Może skończę z sobą... wtedy zakończą się wszystkie moje problemy. Ruszyłem w tamtym kierunku. Szedłem tak długo aż dotarłem do jakiejś góry. Może jednak to będzie lepsze rozwiązanie niż staw...
- Idźcie na drugą stronę, poradzę sobie z nim - usłyszałem znajomy głos. Wiedziałem, że to Ari więc się odwróciłem i powiedziałem jej wszystko co mi leż na sercu...
- Nie umiem żyć bez ciebie, jesteś jedyną rzeczą, która mi pozostała. Nie mogę ci wiele dać, bo sam niewiele mam. I to, że cię wkurza, że jestem wyższy..to ma taką zaletę, że kiedy cię przytulam, możesz słuchać mojego serca, które bije tylko dla ciebie. Jesteś taka śliczna - Przesunąłem jej kosmyk włosów za ucho.
Chwyciłem ją w pasie i podniosłem. Nie byłem na tyle pijany aby się przewrócić. Dziewczyna oplotła mnie nogami aby nie spaść. Dzieliła nas tylko moja koszulka...
- Leo, przestań, proszę - usłyszałem jej cichy głos i w tej chwili zebrałem się na odwagę.
- Kochasz mnie ? - zapytałem patrząc na nią i lekko zbliżając swoją twarz do jej.
Ona jednak zasłoniła się ręką i odsunęła moją twarz od jej.
- Tak przyjacielu - odpowiedziała po chwili.
Coś mnie zakuło w sercu. To był dla mnie cios.
- Przyjacielu ? Przyjacielu ?! - parsnąłem skrywając smutek.
Po chwili przygwoździłem dziewczynę do drzewa.
Następnie wsunąłem rękę pod jej kurtkę i przesuwałem się coraz wyżej.
- Nie jestem pijany - powiedziałem. Szczerze nie wiem z jakiej paki ale może chciałem pokazać jej, że myślę racjonalnie.
Ari odchyliła się lekko i po chwili rzekła.
- A jak spadnę ?
- Nie puszczę cię - zamruczałem jej zmysłowo do ucha po czym delikatnie przygryzłem jego płatek.
Dziewczyna zamknęła oczy i nic na to nie odpowiedziała.
Zjechałem na jej szyję i musnąłem ją delikatnie ustami.
- Wybacz mi to wszystko błagam... zachowałem się jak ostatni idiota przez ostatnie dni.
- Leo... - wyszeptała.
- Proszę - spojrzałem jej w oczy. Moje za to były pełne smutku i nadziei.
***
Wyciągnąłem rękę spod jej ubrania i przejechałem dłonią po policzku dziewczyny ocierając przypadkiem jakąś łzę, gdzieś się zawieruszyła.
- Nie płacz przeze mnie... błagam - powiedziałem unosząc jej brodę do góry aby spojrzała na mnie.
Nie mogłem się powstrzymać.. moje usta połączyły się z jej. Pragnąłem tego jak dziecko zabawki ale to dla mnie było najważniejsze. Kocham tą dziewczynę i nie mam zamiaru jej zostawić, chyba, że ona mnie odtrąci na zawsze. Wtedy się załamie ale będę zawsze o niej pamiętał..
- Wracajmy lepiej - wyszeptałem po chwili.
Niosąc dziewczynę całą drogę zastanawiałem się co ona mi powie. Jak mnie potraktuje, może ponownie nazwie mnie idiotą i będzie mnie unikać. Oczywiście patrzyłem też pod nogi gdyż nie miałem zamiaru jej upuścić.
Gdy dotarliśmy do jej pokoju oparłem ją plecami o drzwi.
Schyliłem głowę tak aby zetknąć nasze czoła a następnie zacząłem zmysłowo jeździć dłońmi po jej torsie, wkładając ponownie dłonie pod jej ubranie.
Nagle wpadliśmy do pokoju. Najwidoczniej Ari oparła się łokciem o klamkę. Złapałem ją w ostatniej chwili aby nie runęła na podłogę.
Położyłem dziewczynę na łóżku i zdjąłem z niej kurtkę a następnie koszulkę.
- Nie chcę cię skrzywdzić.. - powiedziałem całując ją w szyję i przechodząc coraz bliżej ust.
Jednak nie udało mi się do nich dojść gdyż chwyciła mnie za barki.
- Leo, proszę... - rzekła.
- Kocham cię - powiedziałem jeszcze raz i czekałem na jakąś konkretną odpowiedź... chciałem usłyszeć proste odpowiedzi. Albo mam się odwalić albo mam zostać...
< Ariś ? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz