Ten poranek był dziwny. Ari wygoniła mnie z pokoju jak tylko ją złapałem aby nie spadła z łóżka.
Gdy trzasnęła drzwiami wiedziałem, że coś zjebałem. Kurwa, znowu ?!
Ruszyłem na stołówkę aby zjeść jajecznice.
Na stołówce spotkałem Selene. Zapytała się co dzisiaj robię. Odpowiedzią na to pytanie było wzruszenie ramionami. Nie miałem za bardzo ochoty na pogawędki.
Zerknąłem na zmieszaną dziewczynę i wyszedłem ze stołówki.
Godzinę siedziałem w pokoju aż w końcu stwierdziłem, że pójdę na staw.
Założyłem czarne jeansy, białą bluzę i ciepłą kurtkę. Sanczes wskoczył mi do kieszeni i był gotowy do wyjścia.
Ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych, po drodze zakładając kaptur.
Stanąłem na drodze i oparłem się o drzewo.
Sięgnąłem do tylnej kieszeni spodni i znalazłem paczkę papierosów. Kiedy ja ostatnio paliłem ? W ogóle skąd ja je mam ?
Odwracam paczkę i zauważam napis "Wesołych Leoś ~David"
Serio, ten cwel mi kupił papierosy ? Mam jednak brata debila.
Odpaliłem jednego szluga ozdobną zapalniczką i patrzyłem jak dym ulatuje z mych ust.
- Palisz ? - podeszła do mnie postać. Była ubrana na czarno. Damski głos i taki kolor ubrań pasuje tylko do jednej osoby. Selene...
- Rzadko - odpowiadam kończąc palić.
Dziewczyna zaczęła mi opowiadać jakąś historie, trochę mogłem się uśmiać.
Mój wzrok przykuła osoba, która przechodziła z rękoma w kieszeni i spuszczoną głową.
Poznałem sylwetkę tej osoby, nie musiałem nawet patrząc kto jest jej Deamonem.
Gdy dziewczyna zniknęła w lesie wiedziałem, że czas się zbierać.
- Selene, przepraszam cię na chwile ale mam sprawę niecierpiącą zwłoki - w tej chwili pożegnałem dziewczynę i udałem się w stronę dziewczyny, która mnie minęła jakieś pięć minut temu.
Sanczes stwierdził, że wdrapie mi się na ramię aby wszystko lepiej widzieć.
Nie szedłem tak aby ją dogonić ale wiedziałem w jakim kierunku zmierza.
Gdy dotarłem na miejsce usiadłem na śniegu i patrzyłem co Ari zrobi na tym lodzie.
Widać było że się stara utrzymać przez dłuższy czas. Wszystko wychodziło jej dobrze aż do momentu kiedy miała skręcić.
Dziewczyna była tak skupiona na tym co robi, że nawet nie zauważyła, że Daeron bawi się z Sanczesem, a ja ją obserwuję.
W końcu wszedłem na lód i jeździłem kawałek za nią. Jedna sytuacja nie była za fajna. Ariane odchyliło tak do tyłu, że jak by upadła, to by złamała nadgarstek.
Poślizgnąłem się tak aby wjechać jej w nogi. Złapałem ją zanim przywaliła rękoma o tafle lodu. Teraz uświadomiłem sobie, że uderzyła by też głową.
- Wszystko dobrze ? - zapytałem patrząc na nią.
Dziewczyna otworzyła oczy z niemrawą miną.
Widać było, że nie była zadowolona z tego, że tutaj jestem.
- Wszystko dobrze... chyba.
Odetchnąłem z ulgą. Ona doprowadzi mnie kiedyś do zawału.
Pomogłem jej wstać na nogi i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że to ja bardziej ucierpiałem niż ona...
Kurtka na prawym barku była rozdarta, a biała bluza zmieniła kolor w tym miejscu na czerwony. Zerknąłem za siebie i zobaczyłem wystający zaostrzony kawał lodu pokryty krwią... i to nie byle jaką, tylko moją.
Jak by Ari upadła, to by nadziała się na to okiem.
- Leo ? - usłyszałem głos, kiedy przestałem o tym myśleć.
- Z tobą wszystko okey ?
- Jak najbardziej. Nic mi nie jest - uśmiechnąłem się aby zakryć grymas bólu.
- Widziałem, że ćwiczyłaś różne figury na lodzie - zmieniłem temat.
Ari tylko się zaczerwieniła.
- Tańczyłaś kiedyś ? - zapytałem ciekawy.
- Tak - ta odpowiedź była ledwo słyszalna gdyż powiedziała, to chowając pół twarzy za szalem.
- Może zatańczymy ? - jakoś specjalnie nie obchodził mnie mój stan.. chciałem po prostu coś z nią porobić. - Nie bądź zazdrosna o tamtą dziewczynę. To tylko znajoma - dodałem po chwili...
Gdy trzasnęła drzwiami wiedziałem, że coś zjebałem. Kurwa, znowu ?!
Ruszyłem na stołówkę aby zjeść jajecznice.
Na stołówce spotkałem Selene. Zapytała się co dzisiaj robię. Odpowiedzią na to pytanie było wzruszenie ramionami. Nie miałem za bardzo ochoty na pogawędki.
Zerknąłem na zmieszaną dziewczynę i wyszedłem ze stołówki.
Godzinę siedziałem w pokoju aż w końcu stwierdziłem, że pójdę na staw.
Założyłem czarne jeansy, białą bluzę i ciepłą kurtkę. Sanczes wskoczył mi do kieszeni i był gotowy do wyjścia.
Ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych, po drodze zakładając kaptur.
Stanąłem na drodze i oparłem się o drzewo.
Sięgnąłem do tylnej kieszeni spodni i znalazłem paczkę papierosów. Kiedy ja ostatnio paliłem ? W ogóle skąd ja je mam ?
Odwracam paczkę i zauważam napis "Wesołych Leoś ~David"
Serio, ten cwel mi kupił papierosy ? Mam jednak brata debila.
Odpaliłem jednego szluga ozdobną zapalniczką i patrzyłem jak dym ulatuje z mych ust.
- Palisz ? - podeszła do mnie postać. Była ubrana na czarno. Damski głos i taki kolor ubrań pasuje tylko do jednej osoby. Selene...
- Rzadko - odpowiadam kończąc palić.
Dziewczyna zaczęła mi opowiadać jakąś historie, trochę mogłem się uśmiać.
Mój wzrok przykuła osoba, która przechodziła z rękoma w kieszeni i spuszczoną głową.
Poznałem sylwetkę tej osoby, nie musiałem nawet patrząc kto jest jej Deamonem.
Gdy dziewczyna zniknęła w lesie wiedziałem, że czas się zbierać.
- Selene, przepraszam cię na chwile ale mam sprawę niecierpiącą zwłoki - w tej chwili pożegnałem dziewczynę i udałem się w stronę dziewczyny, która mnie minęła jakieś pięć minut temu.
Sanczes stwierdził, że wdrapie mi się na ramię aby wszystko lepiej widzieć.
Nie szedłem tak aby ją dogonić ale wiedziałem w jakim kierunku zmierza.
Gdy dotarłem na miejsce usiadłem na śniegu i patrzyłem co Ari zrobi na tym lodzie.
Widać było że się stara utrzymać przez dłuższy czas. Wszystko wychodziło jej dobrze aż do momentu kiedy miała skręcić.
Dziewczyna była tak skupiona na tym co robi, że nawet nie zauważyła, że Daeron bawi się z Sanczesem, a ja ją obserwuję.
W końcu wszedłem na lód i jeździłem kawałek za nią. Jedna sytuacja nie była za fajna. Ariane odchyliło tak do tyłu, że jak by upadła, to by złamała nadgarstek.
Poślizgnąłem się tak aby wjechać jej w nogi. Złapałem ją zanim przywaliła rękoma o tafle lodu. Teraz uświadomiłem sobie, że uderzyła by też głową.
- Wszystko dobrze ? - zapytałem patrząc na nią.
Dziewczyna otworzyła oczy z niemrawą miną.
Widać było, że nie była zadowolona z tego, że tutaj jestem.
- Wszystko dobrze... chyba.
Odetchnąłem z ulgą. Ona doprowadzi mnie kiedyś do zawału.
Pomogłem jej wstać na nogi i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że to ja bardziej ucierpiałem niż ona...
Kurtka na prawym barku była rozdarta, a biała bluza zmieniła kolor w tym miejscu na czerwony. Zerknąłem za siebie i zobaczyłem wystający zaostrzony kawał lodu pokryty krwią... i to nie byle jaką, tylko moją.
Jak by Ari upadła, to by nadziała się na to okiem.
- Leo ? - usłyszałem głos, kiedy przestałem o tym myśleć.
- Z tobą wszystko okey ?
- Jak najbardziej. Nic mi nie jest - uśmiechnąłem się aby zakryć grymas bólu.
- Widziałem, że ćwiczyłaś różne figury na lodzie - zmieniłem temat.
Ari tylko się zaczerwieniła.
- Tańczyłaś kiedyś ? - zapytałem ciekawy.
- Tak - ta odpowiedź była ledwo słyszalna gdyż powiedziała, to chowając pół twarzy za szalem.
- Może zatańczymy ? - jakoś specjalnie nie obchodził mnie mój stan.. chciałem po prostu coś z nią porobić. - Nie bądź zazdrosna o tamtą dziewczynę. To tylko znajoma - dodałem po chwili...
< Ari ? ^.^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz