Przesadziłem. Zrobiłem z siebie największego debila jaki istniał na Ziemi.
- Co ja kurwa narobiłem... - powiedziałem siedząc na łóżku i patrząc się bez sensu na ścianę.
Sanczes wskoczył mi na kolana i popatrzył na mnie wzrokiem pełnym smutku. Ja to czuje i on również. Nie mam się co mu dziwić, w tej samej chwili stracił też przyjaciela.
Siedziałem tak dłuższą chwilę i zastanawiałem się co ze sobą zrobić. Ta dziewczyna sprawiała, że byłem w dobrym nastroju, a teraz ?
Teraz pewnie już wszystko przeminęło...
Wyciągnąłem z torby puszę. Tak zgadza się, to była puszka piwa. Najczęściej kiedy jestem w złym nastroju albo coś mi się nie uda to piję i tak jest właśnie teraz. W tej chwili straciłem osobę z którą umiałem się dogadać. Selene była całkiem inna, taka otępiała a z Ari można się dobrze bawić.
Dlaczego ty człowieku zawsze coś spierdolisz ? - to pytanie krążyło mi po głowie przez dłuższy czas. Gdy chciałem rozpocząć kolejną puszę z napojem fenek wskoczył na łózko i łapkami zasłonił mi otwór w puszce.
Popatrzyłem na niego z wzrokiem typu "O co ci kolego chodzi?"
Sanczes udał się na biurko i chwycił kartkę w pyszczek.
Już wiedziałem, że chce mi przekazać abym jej coś napisał. Tylko co ?
Jestem marnym pisarzem.
W końcu napisałem krótkie:
Przepraszam za bycie takim dupkiem.
Porozmawiajmy.
Leo ♡
Zgiąłem kartkę na pół i poszedłem pod jej pokój. Delikatnie zapukałem. Po co ja to zrobiłem, nie wiem. Może po prostu chciałem się upewnić czy ona tam jest.
- Idź sobie - usłyszałem jej podniesiony głos.
Coś mnie zabolało. Nie chciałem jej doprowadzić do takiego stanu. Wsunąłem kartkę pod drzwi.
Nie minęła chwila a usłyszałem dźwięk zapalanej zapalniczki, zaraz po tym można było wyczuć zapach palącej się kartki.
Co ja mam zrobić ? Nie wejdę tam przecież. Chyba najlepiej będzie odpuścić i przyjąć ponownie maskę chamskiego i ponurego faceta.
Tak też zrobię, gdyż nie chcę już jej wchodzić w paradę. Dobre pytanie czy to się uda.
***
Nadszedł czas kolacji. Udałem się jak zawsze po ten sam posiłek i usiadłem samotnie w koncie.
Ari się nie pojawiła na posiłku. Może i to lepiej, nie będę tak o tym wszystkim myślał.
***
Minęły cztery długie dni. Nie wychodziłem w ogóle z pokoju, nie chciałem jej widzieć. Ona mnie pewnie też już nie chce znać więc stwierdziłem, że tak będzie lepiej. Znowu wyglądałem na o wiele starszego. Ponownie widziałem w lustrze czterdziestolatka z brakiem blasku w oczach. Może by było lepiej zginąć ? Nie raz zadałem sobie to pytanie.
Mam dość ! Czas wszystko naprawić, przynajmniej w kilku procentach.
Wziąłem maszynkę i ogoliłem się pozostawiając sobie delikatny zarost po czym wszedłem pod prysznic.
Ubrałem szare jeansy, adidasy i zarzuciłem na barki rozpinaną bluzę. Szybkim krokiem wyszedłem z pokoju pobiegać. Tak jeansy i biegi.. Leo jesteś geniuszem.
Biegałem tak przez godzinę. Gdy wróciłem do budynku, nie czułem uszu. Pogoda nie była za cudowna, bo jak wracałem zaczął padać śnieg.
W poprzedni dzień skontaktowałem się z bratem aby coś mi przyniósł, nie jest to dla niego bezpieczne, gdyż mogą go w każdej chwili złapać. Na szczęście on się nie da.
Wziąłem tajemniczy podarunek i udałem się pod pokój Ari.
Stanąłem pod ścianą i zastanawiałem się czy to dobry pomysł.
Minęło kilka chwil a drzwi same się otworzyły.
Wiedziałem, że muszę to zrobić to teraz.
- Ari.. - nie zdążyłem prawie nic powiedzieć a dziewczyna chciała zamknąć drzwi. Praktycznie tak jak pierwszy raz.
- Wysłuchaj mnie chociaż... proszę - powiedziałem cicho.
Dziewczyna odpuściła pchanie drzwi i stanęła przede mną z założonymi rękoma.
- Zachowałem się jak dupek, wiem to doskonale. Przyszedłem cię znowu prosić abyś mi wybaczyła. Wiem, że za pierwszym razem spaliłaś kartkę ale nie o to teraz chodzi.
Pragnę abyś mi wybaczyła, ja tak nie daje rady, nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Zapomnijmy o tamtej sytuacji i proszę, niech będzie jak dawniej... - w tej chwili wyciągnąłem bukiecik czerwonych róż i jej go podarowałem.
Dziewczyna przyjęła kwiaty i zaczęła:
- Leo, ja ...
< Ari ? :3 Co ty na to ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz