Byłam szczerze zszokowana jego wizytą. Myślałam, że każdy normalny człowiek po czterech dniach zapomina, a nie jak ja przeżywa to przez półroku. Co prawda obserwowałam go przez te ostatnie dni i nie wyglądał zbyt dobrze...jednak, w przeciwieństwie do mnie, wychodził na zewnątrz. Seth czasem wpadał do mnie z czymś do przekąszenia...najczęściej jednak wyrzucałam to przez okno. Mój smutek udzielił się także Daeronowi, który też stracił apetyt i wyglądał równie marnie, co ja.
- Skąd wiesz, że ją spaliłam?
- Było czuć...
A więc był wtedy po drugiej stronie. Pamiętam to uczucie siły, które mnie wypełniło, kiedy patrzyłam na płonący skrawek papieru...teraz jednak, kiedy patrzyłam mu w te piwne oczy tak podobne do moich, zrobiło mi się przykro. Moje oczy zaszkliły się od łez, opuściłam szybko wzrok. Mam do tego człowieka jakąś cholerną słabość.
- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz zbyt dobrze - powiedział nagle
Więc nawet nie wie, czy dalej będziemy się przyjaźnić, a i tak się o mnie martwi? Z odpowiadania na to pytanie wybawił mnie Sanczesz, który wyjrzał zza nogi Leo, Daeron jedynie obrzucił go krótkim spojrzeniem, ale wyraźnie czułam jego radość. Jednak, zarówno jak jego Spectre (hm czyli ja), nieugięcie dusił w sobie uczucia za ścianą z lodu. Oczywiście wiemy oboje, że to jest złe...ale inaczej już po prostu nie potrafimy.
Bez słowa odsuwam się lekko od drzwi, tym samym dając zapraszający gest. Wiem, że wyglądam jak czupiradło, jednak mimo wszystko odstraszenie go jest mi na rękę. Siadam, a raczej się kładę, na wielkim fotelu naprzeciwko łóżka i przykrywam kocem. W głowie mi szumi, a jego spojrzenie wcale mi nie pomaga. Mam wyrzuty sumienia. Dlaczego muszę być tak pokręconą osobą? Nie mogę normalnie odczuwać i wyrażać swoich uczuć? To wszystko brzmi jak "Chcę Cię Leo" a za chwilę "Odejdź, idź sobie". Na szczęście zaproponował, żeby było jak dawniej...tylko czemu mnie cos zakuło? Daeron zwinął się w kłębek pod moimi stopami i usnął, Leo usiadł na łóżku.
- Naprawdę Cię przepraszam - zaczął, przerywając ciszę
- Mhm - mruknęłam, nawet nie patrząc w jego stronę
- Ariana...do jasnej cholery, co mam zrobić? - powiedział niemal rozpaczliwie
Z tej racji, że moje łóżko jest nowe, nie usłyszałam nawet jak wstaje. W ostatniej chwili poczułam, jak ktoś obok mnie siada i zamyka mnie w ciepłym uścisku. Nie protestuję, kątem oka widzę, że Sanczes wtulił się w bok Daerona. Zamykam ze spokojem oczy.
- Skąd wiesz, że ją spaliłam?
- Było czuć...
A więc był wtedy po drugiej stronie. Pamiętam to uczucie siły, które mnie wypełniło, kiedy patrzyłam na płonący skrawek papieru...teraz jednak, kiedy patrzyłam mu w te piwne oczy tak podobne do moich, zrobiło mi się przykro. Moje oczy zaszkliły się od łez, opuściłam szybko wzrok. Mam do tego człowieka jakąś cholerną słabość.
- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz zbyt dobrze - powiedział nagle
Więc nawet nie wie, czy dalej będziemy się przyjaźnić, a i tak się o mnie martwi? Z odpowiadania na to pytanie wybawił mnie Sanczesz, który wyjrzał zza nogi Leo, Daeron jedynie obrzucił go krótkim spojrzeniem, ale wyraźnie czułam jego radość. Jednak, zarówno jak jego Spectre (hm czyli ja), nieugięcie dusił w sobie uczucia za ścianą z lodu. Oczywiście wiemy oboje, że to jest złe...ale inaczej już po prostu nie potrafimy.
Bez słowa odsuwam się lekko od drzwi, tym samym dając zapraszający gest. Wiem, że wyglądam jak czupiradło, jednak mimo wszystko odstraszenie go jest mi na rękę. Siadam, a raczej się kładę, na wielkim fotelu naprzeciwko łóżka i przykrywam kocem. W głowie mi szumi, a jego spojrzenie wcale mi nie pomaga. Mam wyrzuty sumienia. Dlaczego muszę być tak pokręconą osobą? Nie mogę normalnie odczuwać i wyrażać swoich uczuć? To wszystko brzmi jak "Chcę Cię Leo" a za chwilę "Odejdź, idź sobie". Na szczęście zaproponował, żeby było jak dawniej...tylko czemu mnie cos zakuło? Daeron zwinął się w kłębek pod moimi stopami i usnął, Leo usiadł na łóżku.
- Naprawdę Cię przepraszam - zaczął, przerywając ciszę
- Mhm - mruknęłam, nawet nie patrząc w jego stronę
- Ariana...do jasnej cholery, co mam zrobić? - powiedział niemal rozpaczliwie
Z tej racji, że moje łóżko jest nowe, nie usłyszałam nawet jak wstaje. W ostatniej chwili poczułam, jak ktoś obok mnie siada i zamyka mnie w ciepłym uścisku. Nie protestuję, kątem oka widzę, że Sanczes wtulił się w bok Daerona. Zamykam ze spokojem oczy.
[Leo? Friendzone lvl 99 complete xD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz