Gdy dziewczyna uciekła ode mnie, wiedziałem, że posunąłem się za daleko.
Patrzyłem na nią wzrokiem pełnym pożądania, nie czułem skruchy prawdopodobnie dlatego, że byłem nadal wstawiony. Wiedziałem co robię, ale alkohol zawsze robi z ludzi szczerych.
Gapiłem się na nią i czekałem co zrobi. Nie minęła dłuższa chwila, a Ari wręcz podbiegła do mnie.
- Pierdole to - rzekła i tym razem to ona złączyła nasze usta. Nie sądziłem, że kiedyś ten dzień nastąpi. Byłem w niebie i czułem się świetnie.
Pocałunki z delikatnych przerodziły się w coraz bardziej namiętne i zmysłowe.
Z minuty na minutę było coraz goręcej.
Moje dłonie powędrowały ponownie na jej talie.
Dziewczyna chwyciła mnie w pasie i wymruczała cicho:
- Ta koszulka, to raczej nie będzie ci potrzebna.
Ariana jednym ruchem pozbyła się ze mnie górnej części ubrania.
- Pomału zaczynają mi przeszkadzać też twoje spodnie - mruknąłem zmysłowo.
Minęło kilka minut i nie mieliśmy na sobie żadnych ubrań.
Patrzyłem na nią wyczekującym wzrokiem.
Gdy ona uśmiechnęła się zmysłowo, wiedziałem już, że nadszedł czas.
- Jeśli zaboli... przepraszam - powiedziałem i uczyniłem to co do mnie należało. Wszedłem w nią. Chciała jęknąć ale zamknąłem jej usta pocałunkiem.
Moje ruchy były płynne i nie za szybkie. Nie chciałem jej krzywdzić. Nie chcę jej przypadkiem znowu stracić...
Gdy moje pocałunki przeniosły się na jej inne części ciała, dziewczyna zaczęła cicho jęczeć.
Nasza "zabawa" trwała do późnych godzin. Ja byłem spełniony, mam nadzieję, że Ari również.
***
Obudziłem się dość późno jak na mnie. Godzina ósma nie jest moją godziną na wstawanie.
Przetarłem jedną ręką twarz, gdyż drugą przytulałem najważniejszą dla siebie osobę.
Ari po upływie dziesięciu minut otworzyła swe oczy.
- Dzień dobry księżniczko - powiedziałem lekko się uśmiechając i dając jej buziaka w czoło.
- Dzień dobry - odwzajemniła uśmiech ale po chwili można było dostrzec lekkie zakłopotanie.
- Leo, czy ty się... - nie dokończyła.
- Pijany byłem, ale nie głupi - rzekłem dając jej całusa w usta.
- Drapiesz - zaśmiała się.
- Na prawdę ? Nie spodziewałem się tego - przejechałem jeszcze kilka razy moim zarostem po jej policzku.
- Wredny jesteś - powiedziała sztucznie obrażona.
- Taka moja natura - szepnąłem.
Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy wyciągając wszystko co potrzebne a następnie udałem się do łazienki.
Dziewczyny siedzą tam zazwyczaj o wiele dłużej, mi to zajmuje maksymalnie dziesięć minut.
Kiedy już ogarnąłem poranną toaletę wyszedłem z łazienki.
- Proszę, twoje królestwo - zaśmiałem się wskazując na pomieszczenie.
Ariana siedziała tam, nie ukrywajmy dłużej niż ja.
Gdy wyszła zobaczyłem, że zamiast bluzki ma na sobie tylko bieliznę.
Spojrzałem na nią pytająco i oczekiwałem wyjaśnień.
- W budynku jest gorąco, a ja mam tylko ocieplany sweter.
Nie zdążyłem nic powiedzieć a dziewczyna podeszła do mojej szafy i wygrzebała ze spodu kupki koszulek, taką ze znaczkiem Batmana.
- Na pewno się w niej nie utopisz - zaśmiałem się widząc ją w o cztery razy za dużej bluzce - chodź na śniadanie - dodałem po chwili.
Gdy otworzyłem drzwi przed nimi siedział Dog wraz z Fenkiem, który rozgościł się na jego głowę. Wzrok zwierzaków mówił tylko jedno "Co wy do cholery jasnej tam robiliście ?!"
Patrzyłem na nią wzrokiem pełnym pożądania, nie czułem skruchy prawdopodobnie dlatego, że byłem nadal wstawiony. Wiedziałem co robię, ale alkohol zawsze robi z ludzi szczerych.
Gapiłem się na nią i czekałem co zrobi. Nie minęła dłuższa chwila, a Ari wręcz podbiegła do mnie.
- Pierdole to - rzekła i tym razem to ona złączyła nasze usta. Nie sądziłem, że kiedyś ten dzień nastąpi. Byłem w niebie i czułem się świetnie.
Pocałunki z delikatnych przerodziły się w coraz bardziej namiętne i zmysłowe.
Z minuty na minutę było coraz goręcej.
Moje dłonie powędrowały ponownie na jej talie.
Dziewczyna chwyciła mnie w pasie i wymruczała cicho:
- Ta koszulka, to raczej nie będzie ci potrzebna.
Ariana jednym ruchem pozbyła się ze mnie górnej części ubrania.
- Pomału zaczynają mi przeszkadzać też twoje spodnie - mruknąłem zmysłowo.
Minęło kilka minut i nie mieliśmy na sobie żadnych ubrań.
Patrzyłem na nią wyczekującym wzrokiem.
Gdy ona uśmiechnęła się zmysłowo, wiedziałem już, że nadszedł czas.
- Jeśli zaboli... przepraszam - powiedziałem i uczyniłem to co do mnie należało. Wszedłem w nią. Chciała jęknąć ale zamknąłem jej usta pocałunkiem.
Moje ruchy były płynne i nie za szybkie. Nie chciałem jej krzywdzić. Nie chcę jej przypadkiem znowu stracić...
Gdy moje pocałunki przeniosły się na jej inne części ciała, dziewczyna zaczęła cicho jęczeć.
Nasza "zabawa" trwała do późnych godzin. Ja byłem spełniony, mam nadzieję, że Ari również.
***
Obudziłem się dość późno jak na mnie. Godzina ósma nie jest moją godziną na wstawanie.
Przetarłem jedną ręką twarz, gdyż drugą przytulałem najważniejszą dla siebie osobę.
Ari po upływie dziesięciu minut otworzyła swe oczy.
- Dzień dobry księżniczko - powiedziałem lekko się uśmiechając i dając jej buziaka w czoło.
- Dzień dobry - odwzajemniła uśmiech ale po chwili można było dostrzec lekkie zakłopotanie.
- Leo, czy ty się... - nie dokończyła.
- Pijany byłem, ale nie głupi - rzekłem dając jej całusa w usta.
- Drapiesz - zaśmiała się.
- Na prawdę ? Nie spodziewałem się tego - przejechałem jeszcze kilka razy moim zarostem po jej policzku.
- Wredny jesteś - powiedziała sztucznie obrażona.
- Taka moja natura - szepnąłem.
Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy wyciągając wszystko co potrzebne a następnie udałem się do łazienki.
Dziewczyny siedzą tam zazwyczaj o wiele dłużej, mi to zajmuje maksymalnie dziesięć minut.
Kiedy już ogarnąłem poranną toaletę wyszedłem z łazienki.
- Proszę, twoje królestwo - zaśmiałem się wskazując na pomieszczenie.
Ariana siedziała tam, nie ukrywajmy dłużej niż ja.
Gdy wyszła zobaczyłem, że zamiast bluzki ma na sobie tylko bieliznę.
Spojrzałem na nią pytająco i oczekiwałem wyjaśnień.
- W budynku jest gorąco, a ja mam tylko ocieplany sweter.
Nie zdążyłem nic powiedzieć a dziewczyna podeszła do mojej szafy i wygrzebała ze spodu kupki koszulek, taką ze znaczkiem Batmana.
- Na pewno się w niej nie utopisz - zaśmiałem się widząc ją w o cztery razy za dużej bluzce - chodź na śniadanie - dodałem po chwili.
Gdy otworzyłem drzwi przed nimi siedział Dog wraz z Fenkiem, który rozgościł się na jego głowę. Wzrok zwierzaków mówił tylko jedno "Co wy do cholery jasnej tam robiliście ?!"
< Aaari ^.^ Wena uciekła na początek ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz