poniedziałek, 9 stycznia 2017

Od Lauren cd. Hache

No w sumie... Raczej miał racje. Chociaż gdy ktoś cię zapyta czy jesteś zajęty, to możesz odpowiedzieć, że tak. Otwarty związek też się liczy, ale w tym przypadku to raczej przyjacielski gest. Co zabawniejsze, mogłabym się poczuć jak taka ku*wa, która zrobi wszystko dla papierosów. Ale nie czułam się tak, nawet nie pomyślałam w ten sposób. To do mnie nie podobne. Tak samo jak Hache nie bawie się w związki. Dla mnie to jest nudne, a przebywanie dwadzieścia cztery godziny na dobrpę z jedną osobą robi się w sumie denerwujące.
Wyszliśmy na dwór, gdy nagle na mój łeb wskoczył czarny kot.
- A ja miałam nadzieje, że cię zamknęłam w pokoju - w odpowiedzi zamiauczał zeskakując ze mnie. Wylądiwał jak to kot na czterech łapach i pobiegł przed siebie w podniesionym ogonem. Hellmestrin też jest denerwujący, ale on nie gada. Jedynie miauczy i ci wbija pazury, ale nie gada. A milczenie jest złotem.
- Masz kogoś jeszcze oprócz kota? - zapytał. Spojrzałam na niego kątem oka, ale zaraz wróciłam do oglądania terenu.
- Nie - pokręciłam głową. - Moi rodzice chyba uznali, że lepiej będzie, jeśli pozbędą się problemu - wzruszyłam ramionami. Nawet ich nie poznałam, ale przynajmniej nie mam po kim płakać, prawda?
- A twoi rodzice? Czy masz tylko siostrę? - zapytałam obserwując kota skradającego się po drzewie. Czyżby szykował się do skoku na głowę Hache? Dobry kotek.

<Hache?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty