Skinęłam głową patrząc się na trawę, która rosła przede mną, a raczej próbowała. Wszystko było wydeptane, chociaż istniały nienaruszone kępy, które pod drodze zniszczę. Opowiedział mi chyba cała historię, bynajmniej tak zgaduje, kiedy ja mu powiedziałam wszystko w niczym. Trudno, jakoś nie chce mi się tego nadrabiać.
- Mnie zabrali po miesiącu praktyk w salonie tatuażu - powiedziałam. - Idioci wparowali tam, jakby im wszystko było można. Wyciągnęli mnie siła, chociaż na jednego z nich Hellmetstrin wskoczył - zaśmiałam się przypominając sobie jego krzyk, zdziwienie kolegów, a potem nagle wszyscy rzucili się na czarnego łachudrę, który mnie bronił, bynajmniej próbował. - Wydłubał jednemu oko, a drugiemu pięknie rozciął twarz - dodałam z uśmiechem przypominając sobie widok wypływającego oka, a potem pięknej czerwonej rysy na środku twarzy. Niestety ostatnio ich nie widziałam, więc nie jestem pewna, czy zdołał ujrzeć te piękne obrazy, stworzonego przez mojego sierściucha, który dalej chodził po drzewie, gdy nagle postanowił z niego wyskoczyć. Jednak tym razem nie na mój łeb, tylko na chłopaka. Zdezorientowany Hache nawet nie wiedział co się dzieje, gdy jego deamon zaczął warczeć. Kot syknął, zamiauczał i wskoczył do mnie. Zdjęłam go z głowy i trzymałam w ramionach głaszcząc go.
- Ty też tak skaczesz na głowy czy co? - zapytał niezadowolony chłopak poprawiając swoję fryzurę. Kot zamruczał.
- Grzeczny kociak - pochwaliłam go śmiejąc się, po czym dopiero odpowiedziałam towarzyszowi. - Jak chcesz, mogę ci wskoczyć na łeb - wyszczerzyłam się. - On po prostu wie jak mnie wkurzyć i zadowolić - wytłumaczyłam rzucając kota do przodu. Wyprostowany wylądował na ziemi i pobiegł dalej. Coś czuje, że po powrocie będzie się lenił całe dwa dni i nie ruszy ani razu tyłka, może jedynie po żarcie czy się załatwić. Tak pewnie będzie jedynie się przewracał z boku na bok.
<Hache?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz