niedziela, 8 stycznia 2017

Od Jossy'ego C.D. Hailey

Usnęła, a ja leżałem i myślałem nad jej słowami. No tak, jedyna nasza w miarę normalna rozmowa miała miejsce kiedy się poznaliśmy. Przypomniałem sobie jak z siostrą paliliśmy na schodach do ogrodu. Ona zawsze przynosiła koc, żebym nie zmarzł... June... moja June... poczułem jak płynie mi łza po policzku. Nie potrafię po tylu latach wrócić do normalności. Brałem cztery lata, rok temu June umarła. A ja zachowuję się jak ostatni idiota. Zasnąłem kiedy świtało, ale przespałem może dwie godziny. Delikatnie wstałem z łóżka, aby nie obudzić Hailey. Z szafy wyjąłem bojówki w moro i poszedłem wziąć prysznic. Długo trzymałem głowę pod strumieniem wody tak jak wtedy, gdy miałem prześwity świadomości. Próbowałem wszystko sobie ułożyć. Później w samych bojówkach wyszedłem z pokoju. Hailey jeszcze spała, naprawdę była zmęczona po tej izolatce. Podszedłem do okna i odsłoniłem zasłony. Mój pokój nie był za duży. Jedna ściana cała w oknach, przy niej duże łóżko, obok szafka nocna. Naprzeciwko pusta ściana do zabazgrania, po lewo od wejścia biórko zarzucone książkami o malarstwie i biografiami piłkarzy. Obok łazienka na ścianie na lewo od drzwi szafa. Wszędzie coś się wala, jakieś książki, zabawki Lavi. Na środku stos niedokończonych projektów. Podszedłem do nich, wziąłem z ziemi cienkopis i podszedłem do pustej ściany.
- June pomóż mi, tak jak zawsze - powiedziałem to po portugalsku. Przyłożyłem cienkopis do ściany i wziąłem głęboki wdech, zacząłem rysować. Rysowałem jak wampir spragniony krwi. Moje mistrzostwo napełnioła mnie niewytłumaczalną radością.
- Tęsknię - mówiłem cały czas po portugalsku. - To podnad rok, a ja pobudząc się rano nadal czasem zastanawiam się jak ci się spało. Myślałem, że mam sposób na życie bez ciebie, ale to nie prawda. Wiem tylko, że zwariuję jeśli Hailey się do mnie nie odezwie, bo tylko jej tutaj ufam... no dobra jest jeszcze Lavi. Ona tęskni za Leotisem. Pięć lat od pierwszego razu. Pora się ogarnąć, bo mam tak niepewne palce, że aż mi wstyd. - Z drobnych napisów, dat, sentencji utworzyłem postać jelenia, pełnego majestatu, pięknego. - Czas zacząć żyć.
- Potrafisz mówić po portugalsku? - usłyszałem zza siebie, oderwałem się od pracy.
- Czy ty nigdy nie śpisz? Tak, potrafię - odwróciłem się, a ona przejechała wzrokiem po moim torsie... a tak nie mam koszulki... - moja mama jest z Portugalii, a tata z Niemczech. Zawsze wolałem mówić w tym pierwszym języku.
- Rysować też widzę potrafisz - wychyliła głowę w bok żeby zobaczyć moją pracę.
- Kiedyś rysowałem, teraz do bardziej rzemiosło niż sztuka - zaśmiałem się.

Hailey? Mi się tam podoba xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty