Cóż więc lipa z rozrywki, jeśli tak to niech będzie. Teraz tylko trzeba to definitywnie zakończyć. Szansa minęła, drugiej nigdy nie ma.
- Okey - odparłem odsuwając się. Podszedłem i położyłem się na plecach na stole bilardowym tak, że nogi zwisały mi od kolan w dół.
- To znaczy? - zapytała.
- To znaczy, że nienawidzę bilarda.
- Dlaczego?
- Bo w każdym burdelu jakim byłem był bilard i bardzo za tym tęsknię.
- Cham!
- Prostak! - krzyknąłem. - Ale kto?
- Jak to kto? Ty!
- Oj słuchaj, muszę ci coś uświadomić. Ja jestem tym typem chłopaka, który nie wiaze się z dziewczynami, tylko daje mi... nie raczej bierze to co chce i tyle. Koniec. Po moich doświadczeniach musiałby we mnie piorun walnąć, żebym po pięciu minutach zaproponował komukolwiek cokolwiek poważne - zaśmiałem się.
- Jesteś beznadziejny.
- Nigdy temu nie zaprzeczałem - usłyszałem pomruk jej tygrysa. -I nie boję się żadnych przerośniętych kotów. Przeżyłem już gorsze rzeczy, nie zrobisz mi nic czego już nie doświadczyłem... - ostatnie słowa niemal wyszeptałem w jego kierunku.
(Olivia?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz