Wchodząc zamknąłem za sobą drzwi. Dopiero po chwili mój wzrok przyzwyczaił się do panującego tam mroku. Podszedłem o jej łóżka i rzuciłem się obok niej. Założyłem ręce pod głowę.
- Sądzisz, że ruszam się bez fajek?
- Tak. Nie za wygodnie ci pysiaczku? - warknęła.
- Masz rację, ale tym razem mam - przekręciłem się na bok tak żeby ją widzieć. - Wyczułem tą aluzję, ale masz strasznie wygodne łóżko i dodatkowo ciepłe. Nie ma szans, żebym się ruszył.
- Zmusić cię?
- Oboje wiemy, że nie chcesz abym się ruszył - podciągnęła nogi i oparła je o moją klatkę piersiową, uśmiechnęła się, a po chwili już leżałem na ziemi śmiejąc się.
- Jesteś chory!
- Nie. To ty jesteś chora, ja najwyżej psychiczny - powiedziałem przerywanym głosem przez śmiech. - Ej mogę wrócić na łóżko? Smutno mi samemu na podłodze.
- Za żadne skarby.
- No proszę tak ładnie ładnie - po braku reakcji dodałem - bo nie dam ci fajka i będziesz miała się męczyć bez tego cudownego uczucia dymu w płucach.
Hailey, kochanie? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz