Obudził mnie dość cichy trzask drzwi od łazienki. Przetarłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na Lionela, który spał jak zabity, a potem na Aris. Lwica nie spała, a wzrokiem była wpatrzona w wejście do łazienki. Właśnie z tego pomieszczenia wydobywał się odgłos spływającej wody.
Kochałam go, nawet bardzo. Chciałam mieć go przy sobie już zawsze, chciałam aby nigdy mnie nie opuszczał.
Prychnęłam pod nosem słysząc własne myśli. To jasne, że gdy dowie się prawdy zostawi mnie. W końcu, kto chciałby zadawać się z kimś takim jak ja? Gdyby tylko wiedział o mojej przeszłości, na pewno by mnie zostawił.
Czułam, że jeśli nie przestanę o tym myśleć to zacznę płakać. Mimo to, nie mogłam się powstrzymać.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Lu.
- Jane? Coś się stało?-zapytał.
Gwałtownie na niego spojrzałam.
-Nie, nic-odparłam zbierając w sobie wszystkie siły, aby się tylko nie popłakać.
-O czym myślałaś?-w jego oczach widziałam zaniepokojenie.
-A o niczym ważnym-wymusiłam uśmiech.
Nie powiem mu. Nigdy.
Lu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz