Biedny Josh...gdybym wiedziała, odezwałabym się do niego. Widocznie nie tyko ja zerwałam kontakty z przyjaciółmi, Dyll...stracił przyjaciela.
Fajnie powspominać stare dobre czasy....ale nie jesteśmy już dziećmi. Posłusznie zeszłam z niego i zaczęłam mu grzebać po szafkach.
- Ej, wszystkim tak grzebiesz w domu?
- Nie, tylko tobie - uśmiechnęłam się - Nie masz tu czasem czegoś słodkiego?
- Zwierzęcy instynkt się odzywa?
Zignorowałam go i dalej grzebałam, aż w końcu otworzyłam wyjątkowo oporną szafkę. Rzeczy wysypały się z niej jak lawina. Moją uwagę przykuło coś czerwonego i świecącego.
- Ty idioto...wciąż to masz? - otworzyłam usta z niedowierzaniem, podnosząc do oczu brokatowe rogi renifera.

- Chciałem mieć coś, co będzie przypominać mi o domu... - powiedział nagle, tuż za moimi plecami. Aż podskoczyłam z zaskoczenia. Założyłam mu na głowę rogi, nie protestował.
- Wyglądasz na większego barana, niż jesteś - wyszczerzyłam się do niego
- To są rogi renif... - przerwała mu, zatykając jego usta swoją dłonią
Nie będzie mnie gówniarz poprawiał.
Zdjęłam mu to z głowy i założyłam sobie. Dzwoneczki, przyczepione do rogów, zadzwoniły dźwięcznie.
- Jak wyglądam?
[Dylan?:3]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz