Nasza rozmowa przy fajku zeszła na tematykę rodzinną Lauren powiedziała mi nieco o swojej przeszłości. Cóż przynajmniej nic nie wiem i ma święty spokój. Ale oczywiście musiała oczekiwać ode mnie,ze powiem jej też o swojej rodzinie
-Jak byłem mały tak do 3 lat to na prawdę było fajnie miałem mamę i tatę i było super. A gdy na świt przyszła Livii to zabrakło już mamy bo zmarła przy porodzie. Tata kompletnie nie radził sobie z opieką na niemowlakiem i wgl wpadał czasem w takie furie szok po prostu. No jak młoda podrosła to zaczął pić zrobił się z niego alkoholik. Często bił nas krzyczał no wiesz pijani ludzie tak mają.
Jak juz byłem starszy to olałem wszytko zyłęm jak chciałem,ćpałem,jarałem imprezowałem.
Livoi sama radziła sobie z ojcem a mi było dobrze pewnego razu nie wiem miała chyba z 15 lat nie wiem szczerze ale Ojciec rzekomo chciał ją zadźgać nożem a pijany się obalił na ostrze i zmarł w szpitalu. Potem dalej miałem wszytko gdzieś i siostra miała wypadek na crossie powiem tak pęknięta czaszka i żebra połamane oj myślałem,ze już po niej jak ona wyszła ze szpitala po prawie 6 miesiącach to potem jakoś mnie zgarnęli za jazdę po pijaku. A jak się wydostałem na zwolnienie warunkowe to teraz tkwię tutaj ..
<Lauren,brak weny i czasu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz