- Cześć śliczna - odparłem.
- Co ci odbiło? - zapytała.
- Nic, zimno mi i przestaję myśleć.
- Hmmm, widziałam kogoś. Nad jeziorem.
- Potwora z Loch Ness?
- Nie. Chłopaka.
- Od kiedy podobają ci się ludzie?
- Nie o to chodzi - odparła. - On mi kogoś przypominał. Tego twoje ćpuna - walnąłem ją. - Ej!
- Jaki mój ćpun?!
- Co Millera tego przystojniaka już nie pamiętasz?
- Miller. No tak, nawet taki świr jak Jossy nie trzyma od tak rysia w domu.
- Robimy coś? - rzekła po chwili.
- Tak. Idziemy do ciepła - wstałem, a ona usiadła na moim ramieniu. Weszliśmy do budynku. Szedłem przez korytarz w kierunku stołówki, potrzebowałem czegokolwiek ciepłego, czego mógłbym się napić. Kiedy wyszedłem zza rogu zobaczyłem kłócącą się parę, więc automatycznie wykonałem obrót o 180 stopni i miałem już wrócić do pokoju, kiedy się zatrzymałem. To niemożliwe, żeby rozpoznać kogoś w ułamku sekundy. Nie… niemożliwe. Po prostu jakieś przeczucie, czy coś. Tak. Kurde, ale tak mi zimno. Dobra po prostu ich minę. Wyszedłem powoli zza rogu i patrząc w ziemię szedłem w ich stronę, ale jak zwykle musiałem się spojrzeć. Ta dziewczyna… mała, drobna, filigranowa, jakby najmniejszy wiatr mógłby ją zdmuchnąć… kogoś mi przypominała. Widać usłyszała moje kroki, ponieważ spojrzała w moją stronę. A mnie kompletnie zamurowało, ją też, bo otworzyła swoją śliczne usteczka. Wydawało mi się, jakby ją nie widział kilka lat, a tak naprawdę to ostatni raz widzieliśmy się tydzień przed jej zniknięciem. Coś mnie zakuło w sercu. Jak ja mogłem nie zauważyć, że ona jest tak odmienna jak ja?
- Dyll! - wydarła się.
- Ari pyśku, tyle lat - zaśmiałem się, a ona podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję. - Już myślałem, że cię jakieś ufo porwało, albo inna zaraza wcięła.
- Wiesz, oni nie wybierają.
- No teraz to wiem - zza rogu wyszła dwójka dziewczyn, które ostatnio spotkałem i był najwyraźniej zszokowane. Zastanawiało mnie czy bardziej szokowała je Ari widząca na mojej szyi, czy ja śmiejący się… Postawiłem Ari na ziemi. - Wytłumacz mi dzieciaku jak to możliwe, że ja nie zauważyłem twojej odmienności?
- Tak samo możliwe, jak to, że ja twojej nie zauważyłam - spojrzałem na chłopaka, z którym wcześniej “gadała”, był najwyraźniej wściekły. - Ty kotek, co to za facet?
- On? - odwróciła się. - A co zazdrosny?
- O ciebie? Zawsze! - zaśmieliśmy się. - Przecież nie wyraziłem zgodny na jakiegokolwiek chłopaka w twoim życiu, a tu co widzę?
- No co widzisz?
- W sumie to nie mam zielonego pojęcia, ale jestem pewny, że się zaraz tego dowiem.
- Nie bądź taki pewny - facet był wściekły, Ari się do niego odwróciła, a ja się zaśmiałem.
- Ariś pyśku, twój boy stara mi się grozić - objąłem ją ramieniem.
Ari?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz