- Nic - mówiła niepewnie, cofnęła się.
- Oj kłamać to też cię nie nauczyli. To cofnięcie i niepewność w głosie wskazuje, że jednak masz jakiś problem.
- Może i mam. Co cię to obchodzi? Nie zamierzam się dzielić z tobą moimi problemami.
- Nawet nie zamierzam się zagłębiać w twoje problemy. Każdy ma swoje, a ty się wściekasz jakbym próbował wyciągnąć od ciebie informację wpływającą na losy świata.
- Nie wyglądasz, jakbyś był zbytnio przytłoczony przez swoje problemy.
- Bo widzisz, ja sobie z nimi radzę, albo mam na nie kompletnie wyjebane.
- Mhm - dziewczyna przebiegła po mnie wzrokiem, zatrzymała się na moich oczach. Potem jeszcze się cofnęła, przebiegła po mnie jeszcze raz wzrokiem i miałem wrażenie, że waha się, czy nie pójść sobie.
- Ty się boisz - szepnąłem.
- Co? Jesteś psycholem, a nie psychoanalitykiem.
- Jak to szło…. a tak: “Nie znasz mnie, więc nie próbuj udawać, iż mnie rozgryzłaś” - mówiłem z wrednym uśmieszkiem. Dziewczyna się skrzywiła. - Co? Coś nie pasuje? A tak poza tym, za wiele przestraszonych ludzi widziałem, żeby nie zauważyć tego u kogokolwiek.
(Valerie?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz