Daeron musiał dopiero później zorientować się, że już za nim nie biegnę, zawrócić się nagle i uszkodzić wiązadło. Oboje mamy właśnie problem z lewą nogą przez mój balet.
- Pomóż mi go postawić na łapy
Chłopak bez słowa pomógł podnieść mi około osiemdziesięcio kilogramowego doga.
Gdy go dotknął, poczułam jakby przez moje ciało przeszedł ładunek prądu. Daeron warknął ostrzegawczo, chłopak cofnął rękę. W milczeniu zaczęliśmy iść w kierunku głównego budynku, gdzie kazano nam czekać na swoją kolej.
- Dziękuję, że zostałeś- zwróciłam się do Seth'a - Możesz już wracać
Po chwili pielęgniarka wyszła z drzwi naprzeciwko, przysłano po Daerona wózek, chciałam wstać i pójść za nimi, ale nie byłam w stanie podnieść się z krzesła. Ból w łydce nadal mi dokuczał.
- Jesteś pewna, że mam sobie iść ? - odezwał się chłopak
- Hm? - spojrzałam na niego pytająco
Nagle z zaskoczenia złapał mnie pod kolanami i uniósł w górę. Nie miałam nawet szansy zaprotestować.
- Tylko mnie nie puść - spojrzałam mu prosto w dwukolorowe oczy
[Seth?:*]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz