środa, 4 stycznia 2017

Od Ariany CD Leo

Właściwie sama nie wiem, czemu to zrobiłam. Dziwnie się czułam przez ostatnie wydarzenia...bardzo się cieszę, że przyjaźnimy się z Leo...jednak czy przyjaciele śpią ze sobą w jednym łóżku? A może się nie znam i to po prostu jakiś wyższy level strefy przyjaźni? I to przytulanie...co ja w ogóle odwaliłam do jasnej cholery? Miała być tylko przyjaźń tak?
- No nie patrz tak na mnie - oburzyłam się, grając na zwłokę
Ciepło z jego rąk uspokajało mnie. Ja zawsze miałam zimne ręce, nawet latem przy +30°. Taki urok słabego krążenia.
- Przepraszam, że mam takie zimne ręce - powiedziałam nagle
- Przepraszasz za to, że masz zimne ręce? - uniósł zabawnie jedną brew
Pacnęłam go w twarz, uwalniając prawą dłoń. Patrzyliśmy przez chwilę na siebie z uśmiechem na twarzy, aż zgasł mi on z twarzy. Zabrałam drugą rękę i odsunęłam się kawałek, o mało nie spadając z łóżka.
- Uważaj - złapał mnie za biodra
Poczułam w tamtym momencie...coś. Problem w tym, że sama nie wiem co. Nie można tego zaliczyć do kategorii "przyjemnych" bądź "nieprzyjemnych" rzeczy. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, niemal zachłysnęłam się powietrzem.
- Musisz już iść - powiedziałam cicho, uwalniając się z jego uścisku
- Może zejdziemy razem na śniadanie?
- Nie, my...chyba przyjdę później.
- Aha, okej...to do zobaczenia - powiedział dziwnie zmienionym głosem
Niemal wypchnęłam go z pokóju, trochę zbyt mocno trzaskając drzwiami. Sanczes ledwo zdążył chyba zabrać ogon. Miałam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi.
***
Siedziałam juz drugą godzinę na parapecie, wczytując się w ulubioną książkę i raz po raz obserwując wielkie płatki śniegu na zewnątrz. Miałam wielką ochotę wyjść na dwór, czego nie czułam od wieków. Może to widok znajomej sylwetki mnie tak zmotywował? Daeron zamachał radośnie ogonem, kiedy wsunęłam się w ciemne jeansy i bluzę. Kurtka założona w biegu na korytarzu i już byłam gotowa wyjść na mróz. Uchyliłam drzwi, powitał mnie delikatny powiew zimnego wiatru, schowałam szybko nos pod szalik, a głowę okryłam kapturem. Nie zdążyłam nawet skręcić w kierunku lasu, kiedy dobiegł mnie znajomy głos...i jeszcze czyjś dźwięczny, dziewczęcy śmiech. Stali na wejściu do lasu. Owa dziewczyna okazała się wysoką, czarnowłosą i niezwykle bladą pięknością. Daeron polizał moją rękę. W najlepsze rozmawiali, nie chcąc im więc przeszkadzać, przeszłam obok nich w milczeniu z głową schowaną głęboko w kapturze.

[Leo? Ostrzegałam przed moimi akcjami XD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty