Jak chłopak zaproponował mi bieganie to myślałam,ze zmysły postradał .Ale on się tak uparł,że w sumie nie było sensu się z nim kłócić. Pierwszy raz poszłam do pokoju grzecznie i wyciągnęłam z szafy jakieś w miarę sportowe ciuchy do biegania. Jedyne co posiadałam bardziej sportowego do strój bardziej do tańca. Wskoczyłam w niego po czym chciałam nieco rozciągnąć plecy.
Aż mi coś chrypło w kręgosłupie kiedy wstałam wyciągnęłam rozpinana bluzę i zamorzyłam na siebie,po czym wyszłam i spojrzałam na chłopka
-Dłużnej się nie dało ?
-Nie miałam w co się ubrać
-W takim razie ruszamy
-Bądź wyrozumiały
-Tancerki powinny mieć kondycje ..
-To,ze mam mięśnie i wyćwiczone ciało nie znaczy,ze moje płuca dadzą rade
-Nie marudź z takim podejściem daleko nie zajdziesz
Ruszyliśmy na początku nie było źle po 20 minutach biegu truchtu raczej zaprotestowałam
-Nie ja muszę odetchnąć -złapałam zadyszkę
-Co tak słabo ?
-Ja Ci mówię ja i bieganie .. jutro nie będę czuła nóg
-To nie koniec to nawet nie połowa trasy -zaśmiał się
-Żartujesz ?
-Nie ..poważnie
-Żądam chwili przerwy
-To nie gadaj tylko oddychaj
Po 5 minutach ruszyliśmy dalej truchtem
<Joshua>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz