Gdy się wybudzałem zobaczyłem niewyraźny zarys. Jak się okazało pół minuty później, to była Ari. Siedziała przy mnie i trzymała za dłoń. Chwyciłem ją delikatnie, gdyż nie miałem siły.
Mój oddech był nie równy, czułem, że coś nadal jest nie tak...
Chciałem się chociaż przywitać ale Ariana przerwała mi zanim zdążyłem coś powiedzieć.
Powiedziała mi wiązankę, że jestem egoistyczną świnią.
Na sam koniec zapytała:
- A pomyślałeś, jak ja bym się z tym czuła ?
Wiedziałem, że odwróciła głowę, aby nie było widać jak łzy spływają jej po policzkach.
- Nie płacz... przepraszam - powiedziałem ochrypniętym głosem.
Po chwili podniosłem się na łóżku aby przytulić dziewczynę.
- Miałeś leżeć idioto... - powiedziała przez łzy.
Westchnąłem i ponownie się położyłem.
Gdy nabierałem powietrza czułem ból ale nie chciałem tego pokazywać.
- Ari... idź i odpocznij, nie przejmuj się mną - powiedziałem cicho.
- Leo..
- Idź chociaż zmień tą okrwawioną bluzkę.
Starłem dziewczynie uciekającą łzę z policzka.
***
Gdy Ariana wyszła z pomieszczenia i oddaliła się na dużą odległość, chwyciłem się za bok.
Krew... bandaże zaczęły przeciekać a na dodatek coraz gorzej mi się oddycha.
Przyszedł lekarz i obserwował co się dzieje..
Posprawdzał puls i sprawdził opatrunki.
Minęły może cztery minuty... a ja nie mogłem oddychać. Zacząłem się wręcz dusić.
Widziałem smugi, które krzyczały. Jedyne co udało mi się wychwycić, to słowa którejś osoby.
- Płuco się zapadło !
***
Widziałem ciemność a po chwili swoich rodziców i dwie siostry.
Jak to możliwe, że oni tutaj...
- Leonard, co tutaj robisz ?
Wzruszyłem tylko ramionami.
Chyba sam nie wiedział co tutaj się dzieje.
Nagle otoczenie się zmieniło.
Zobaczyłem siebie... leżącego na szpitalnym łóżku. Jeden z lekarzy wziął defibrylator i próbował coś robić, reszta już rozkładała ręce.
Bieg, znam te kroki... Ari... czy na prawdę ona dowie się teraz najgorszego ?
Wbiegła do sali i stanęła. Patrzyła na lekarzy.
- Czas zgonu czternasta dwanaście.
W tej chwili dziewczyna padła na kolana a morze łez po prostu wyciekło z niej.
Moje ciało zostało przykryte płachtą i wywiezione do kostnicy...
Zaraz, chwila co ?!
Halo ! Ja żyje jeszcze ! Mój mózg jeszcze funkcjonuje, ludzie ! Ja wróce... obiecuję to wam...
Mój oddech był nie równy, czułem, że coś nadal jest nie tak...
Chciałem się chociaż przywitać ale Ariana przerwała mi zanim zdążyłem coś powiedzieć.
Powiedziała mi wiązankę, że jestem egoistyczną świnią.
Na sam koniec zapytała:
- A pomyślałeś, jak ja bym się z tym czuła ?
Wiedziałem, że odwróciła głowę, aby nie było widać jak łzy spływają jej po policzkach.
- Nie płacz... przepraszam - powiedziałem ochrypniętym głosem.
Po chwili podniosłem się na łóżku aby przytulić dziewczynę.
- Miałeś leżeć idioto... - powiedziała przez łzy.
Westchnąłem i ponownie się położyłem.
Gdy nabierałem powietrza czułem ból ale nie chciałem tego pokazywać.
- Ari... idź i odpocznij, nie przejmuj się mną - powiedziałem cicho.
- Leo..
- Idź chociaż zmień tą okrwawioną bluzkę.
Starłem dziewczynie uciekającą łzę z policzka.
***
Gdy Ariana wyszła z pomieszczenia i oddaliła się na dużą odległość, chwyciłem się za bok.
Krew... bandaże zaczęły przeciekać a na dodatek coraz gorzej mi się oddycha.
Przyszedł lekarz i obserwował co się dzieje..
Posprawdzał puls i sprawdził opatrunki.
Minęły może cztery minuty... a ja nie mogłem oddychać. Zacząłem się wręcz dusić.
Widziałem smugi, które krzyczały. Jedyne co udało mi się wychwycić, to słowa którejś osoby.
- Płuco się zapadło !
***
Widziałem ciemność a po chwili swoich rodziców i dwie siostry.
Jak to możliwe, że oni tutaj...
- Leonard, co tutaj robisz ?
Wzruszyłem tylko ramionami.
Chyba sam nie wiedział co tutaj się dzieje.
Nagle otoczenie się zmieniło.
Zobaczyłem siebie... leżącego na szpitalnym łóżku. Jeden z lekarzy wziął defibrylator i próbował coś robić, reszta już rozkładała ręce.
Bieg, znam te kroki... Ari... czy na prawdę ona dowie się teraz najgorszego ?
Wbiegła do sali i stanęła. Patrzyła na lekarzy.
- Czas zgonu czternasta dwanaście.
W tej chwili dziewczyna padła na kolana a morze łez po prostu wyciekło z niej.
Moje ciało zostało przykryte płachtą i wywiezione do kostnicy...
Zaraz, chwila co ?!
Halo ! Ja żyje jeszcze ! Mój mózg jeszcze funkcjonuje, ludzie ! Ja wróce... obiecuję to wam...
< Ariś ;-; Walnij tam jakiś pogrzeb czy coś xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz