- Tak myślałem - odparłem łapiąc butelkę wody, no i poszła reszta jej zawartości.
- Dlaczego?
- Zawahałaś się jak się kładłaś, a ponowne zaśnięcie na tym fotelu jest niemożliwe - zaśmiałem się wstając.
- A ty dokąd? Kładź się, chory jesteś - stanąłem jak wryty. Szukałem cienia żartu na jej twarzy, ale go nie znalazłem.
- To porwanie i ograniczenie wolności - odparłem.
- Jesteśmy u ciebie.
- No to chociaż ograniczenie wolności! - zacząłem się śmiać.
- Przez małą dziewczynę z tylko jedną sprawną ręką?
- Chytre - zmrużyłem oczy. - Ale mam nadzieję, że ciepłego prysznica mi nie zabronisz - pokręciła głową. - Doskonale.
Wziąłem czyste ubrania z szafy i poszedłem do łazienki. Tak jak czułem, ciepły prysznic dobrze zrobił na moje zmarznięte ciało. Kiedy wróciłem Hailey siedziała na łóżku z Zolinem, a Lavi gdzieś zniknęła.
- Gdzie moja różowa pantera?
- Poszła sobie zaraz po tobie - mruknął Zolin. Położyłem się na brzuchu obok nich, ręce miałem pod głową.
- Ciężko to przechodzi.
- Co? - zapytała Hailey.
- Moje ogarnięcie i tak jakoś ogólnie ją wkurzam podobno.
- To całkiem możliwe - odparła Hailey.
- Ej.
- Zgadzam się.
- Ej! No nie i żebym to słyszał we własnym pokoju - Hailey zaczęła się śmiać. - Jest problem.
- Jaki?
- Nie mam już gorączki i że jestem pobudzony tym ciepłem to chcę coś porobić. A i nie musisz chować tego rysownika, bo nie przeszkadza mi jak ktoś ogląda te bazgroły.
- To wcale nie bazgroły - odparła. - Masz talent.
- Dobrze skoro mam talent, to mogę cię narysować...
- Nie - powiedzieli razem z Zolinem.
- No przecież oddam ci to co narysuję.
- Dobrze, ale za historię tatuaży z twojego przedramienia.
- Okey - odparłem i po chwili już leżałem patrząc się na dziewczynę i rysując.- Chcesz historię proszę bardzo. Niektórych jest dość interesująca. Pierwszy "Fight off your demons" zrobiłem sobie pół roku bez narkotykami. Byłem ogólnie nieśmiałym chłopakiem, a sytuacja z rodzicami mnie tłamsiła i to oni są tymi demonami. Zrobił mi go najlepszy kolega... cóż nie wiedziałem go pewnie jakieś cztery lata. "Be here now."... nie mam zielonego pojęcia, pewnie na chaju byłem, ale zawsze chciałem żyć chwilą i się nie przejmować opinią innych. "We're all mad here" w ten sposób June po raz pierwszy odszczeknęła się matce i zbyt często oglądałem z Nickiem "Alicję w Krainie Czarów" - zaczęła się śmiać. - Cichaj. "adventure." to przypływ energii i oddanie się fantazji jak pojechałem z moim drugim najlepszym przyjacielem do Indii. No i podobał mi się ten napis. Zaraz po tym wytatuowałem sobie "miles to go", kiedy wyjeżdzaliśmy do Tajlandii. Nie polecam, Tajlandia to złe miejsce. A "Never forget to fly" to po śmierci June, bo to taka obietnica...
- Nie musisz...
- Cichaj. Jak historia to historia. Więc raz strasznie się pokłóciła z rodzicami, wybiegła, wjechała na górę wieżowca i wyszła na dach. Pobiegłem za nią. Stała przy babierce. Zapytała się czy skoczyłbym za nią. Powiedziałem, że tak i wtedy się uspokoiła i odeszła od krawędzi. Później często mi powtrzała te słowa. To przypomnienie jej. - przyjrzałem się swojemu dziełu i uśmiechnąłem się, po chwili wróciłem do pracy. - Oto fascynująca historia mojego życia w pigułce. Dodajmy do tego bliznę na nadgarstku po złamaniu, jak spadłem z drzewa i na szyi to podczas nurkowania na wakacjach w Portugalii zaczepiłem się o coś. Oto wszystko co można ze mnie wyczytać. A twoje dziary? - zaśmiałem się.
Hailey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz