Biegłam akurat środkiem korytarza za Daeronem, który po raz kolejny ukradł mi kapcia. Chyba chciał mnie czymś zająć, rozśmieszyć...cóż, daremne próby. Nagle spod ziemi, ni stąd ni zowąd, wyrosła przede mną wysoka góra. Wpadłam na nią, odbijając się głową o tors. Wyobraźcie sobie, że ta góra miała oczy...i to nie byle jakie, bo jedno niebieskie, a drugie zielone. Z poziomu jego niemalże łokci niewiele widziałam, cofnęłam się więc o krok.
- Musimy przestać tak na siebie wpadać, trzy razy to już przeznaczenie
Posłałam mu niewyraźny uśmiech.
- A gdzie twój dziadziuś? - powiedział z kpiącym uśmieszkiem - Znaczy Leo?
A więc ta wieść nie rozeszła się jeszcze po Strefie? Widząc zmieniony wyraz mojej twarzy, przestał się uśmiechać.
- Coś się stało młoda? Wpadł pod lód?
W normalnej sytuacji zaśmiałabym się, ale nie dziś. Nie jutro. Nigdy. Dobrze, że chociaż Seth'a żarty się trzymają. Jakoś wszyscy wokół mnie wydają się ostatnio...smutni, pozbawieni humoru. A może to moja aura tak na nich działa? Nie dość, że jestem chodzącą depresją, to jeszcze wpędzam w nią innych. Brawo, Ari.
- Nieważne, nic szczególnego- powiedziałam wymijająco
- Przecież widzę, że kłamiesz - westchnął już mniej wesoło
Czy aż tak to widać?
- Po krótce: Leo chciał się zabić i teraz leży w ciężkim stanie w szpitalu. Zadowolony, że to ze mnie wyciągnąłeś- powiedziałam ostro.
Moim zamiarem było być chłodną i zdystansowaną...ale chyba coś nie wyszło, bo już po niecałej minucie miałam w oczach łzy, które rozmazały mi świat.
- Musimy przestać tak na siebie wpadać, trzy razy to już przeznaczenie
Posłałam mu niewyraźny uśmiech.
- A gdzie twój dziadziuś? - powiedział z kpiącym uśmieszkiem - Znaczy Leo?
A więc ta wieść nie rozeszła się jeszcze po Strefie? Widząc zmieniony wyraz mojej twarzy, przestał się uśmiechać.
- Coś się stało młoda? Wpadł pod lód?
W normalnej sytuacji zaśmiałabym się, ale nie dziś. Nie jutro. Nigdy. Dobrze, że chociaż Seth'a żarty się trzymają. Jakoś wszyscy wokół mnie wydają się ostatnio...smutni, pozbawieni humoru. A może to moja aura tak na nich działa? Nie dość, że jestem chodzącą depresją, to jeszcze wpędzam w nią innych. Brawo, Ari.
- Nieważne, nic szczególnego- powiedziałam wymijająco
- Przecież widzę, że kłamiesz - westchnął już mniej wesoło
Czy aż tak to widać?
- Po krótce: Leo chciał się zabić i teraz leży w ciężkim stanie w szpitalu. Zadowolony, że to ze mnie wyciągnąłeś- powiedziałam ostro.
Moim zamiarem było być chłodną i zdystansowaną...ale chyba coś nie wyszło, bo już po niecałej minucie miałam w oczach łzy, które rozmazały mi świat.
Głupia, słaba debilka
[Seth? Brak weny eh]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz