piątek, 13 stycznia 2017

Od Ariany CD Leo

Trzasnęłam drzwiami do swojego pokoju, spadająca z nich świąteczna bombka rozbiła się na podłodze. Moim następnym celem stała się komoda. Wyrzuciłam wszystko z szuflad, roztrzaskiwując na ścianie zarówno ubrania, jak i inne pierdoły.
W końcu straciłam siły, usiadłam pośrodku tego pobojowiska i rozpłakałam się. Mokry nos trącił moją rękę, ale odepchnęłam go. Nie mogłam go ocalić. To wszystko przeze mnie i moją głupotę. Przeze mnie zginął...a moje ostatnie słowa nie były takie, jak powinny. Wzięłam do ręki kawałek bombki, uważnie wpatrując się w mieniące się różnymi kolorami pod wpływem słońca szkło. Przyłożyłam je do swojego nadgarstka...i odrzuciłam na drugi koniec pokój. Jestem taka słaba.
***
Z głową zawieszoną w dół sunę powoli po trawniku. Pod kurtką mam prostą, czarną sukienkę...na co w normalnych okolicznościach nawet bym nie spojrzała. Niestety, to moja jedyna czarna rzecz. A...i okoliczności nie były normalne. Mam żałobę. Weszłam do głównego budynku, gdzie w recepcji skierowano mnie do kostnicy. Gdy otwieram białe drzwi i spoglądam na przykryte także białym prześcieradłem ciało i otaczających je ludzi, moja twarz nawet nie drgnie. Już wyżyłam się, teraz nie czuję nic. Zawsze, kiedy coś mnie przerasta, wyłączam emocje i jakby...traktuję sytuację tak, jakby mnie nie dotyczyła. Tak będzie lepiej. Od początku powinnam dać mu spokój, nie dopuścić do tego, żeby mi na nim zależało, ani jemu na mnie...
Nie jest mi przeznaczone być kochaną i kochać, na siłę próbowałam to zmienić. I jak zwykle mam za swoje.
Podchodzę do ciała Leo i łapię go za ciepłą dłoń. Ciepłą dłoń...?!

[Leo?;___;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty