sobota, 7 stycznia 2017

Niemiła Konfrontacja - Od Seth'a

Pu upadku byłem lekko zamroczony, jednak szybko wstałem na nogi. Pomogłem wstać Ari, gdyż przez starucha wypierdoliłem się na nią. Dziewczyna lekko zdezorientowana, rozglądała się dookoła.
- Wszystko dobrze? – zapytałem, przyglądając się jej badawczo. Ari lekko potrząsnęła głową na tak.
Dopiero teraz poczułem ból, który rozchodził się od mojego nosa na pół twarzy. Krew małą strużką spływała po twarzy, by skapnąć na posadzkę pomieszczenia. O nie! To dopiero początek staruchu!
- Jak tam nos, psie? – zapytał, wycierając twarz ręką. Ewidentnie słyszałem  pogardę w jego głosie. Debil!
- Uważaj na innych, debilu. Możesz zrobić krzywdę dziewczyną. Sam tu nie jesteś, dziadku! – zadrwiłem, prostując się. Dziadziusiowi prawie żyłka pękała na skroni. Heh, ale się wkurzył!
W jednej chwili doskoczyłem do Leo. Prawy sierpowy, czy lewy sierpowy, a potem podcinka? Czy może inna kombinacja… Mhm, ciężki wybór, aby mocno mu wpierdolić. Drogi Leoś zarobił lewy prosty w brzuch, aż biedny lekko się skulił. O to chodziło! Gdy jego głowa była lekko pochylona w dół, przypierdzieliłem mu z kolana w brodę, aż cofnął się do tyłu. Jednak ze staruszka to twardy zawodnik, gdyż po chwili, podciął mi nogi i zadał kilka kopniaków w brzuch.
- Nie masz ze mną szans… - gdy już miała mi mignąć pięść w twarz, Leo zaczął cofać się chaotycznie do tyłu. Zdziwiony wstałem, zginając się z bólu. Obym nie miał żeber uszkodzonych…
Uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem Azarę, która odciągała dziadka ode mnie. Kochany kojot! Jednak szybko poczułem ból w prawym boku, a przez pomieszczenie przeszedł pisk Azary. Co jest?!
- Mimo, że twój Daemon jest duży, ja też mam małą pomoc. – Teraz zauważyłem, że z boku kojota, coś białego zwisało, przy tym mając zagryzione kły na jej skórze. Co to kurwa jest?
Gdy ja przypatrywałem się walce naszych towarzyszy, nie zauważyłem jak Alves zbliża się do mnie, by zadać mi cios. Wszystko rozegrało się tak szybko, ponieważ nie zauważyłem, że za Leo biegła brunetka…. I tak robiąc unik, nie trafiłem w ramię dziadka, tylko moja pięść wylądowała na nosie Hailey… Oł, kurwa!
- Ale z ciebie damski bokser, Seth! – zawył ze śmiechu.
- Kurwa, mam ciebie dość. – zauważyłem obok mnie, że okno było otwarte. He He He… ktoś musi tu ochłonąć, a do ziemi nawet blisko nie było, bo to nie taki młody budynek. Przypierdoliłem mu prawy sierpowy w nos… Oi, jakaś kość trzaska. Popchnąłem dekla tak, by zbliżył się do okna. Po chwili złapałem barana za fraki, by podnieść do na wysokość parapetu.
- Czas ochłonąć! – zaśmiałem się. Wyjebałem go przez okno, by wpadł w wielką zaspę. Usiadłem na parapecie, przyglądając się Leo. Ryknąłem ze śmiechu, widąc jak Leo próbuje wstać z wielkiej zaspy. – Baran!
< Leo? Czy Ari? ;) xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty