- Tak łatwo to ty się mnie nie pozbędziesz - powiedziałem, a dziewczyna uśmiechnęła się do mnie słodko, po czym przytuliła. - Dasz mi wziąć prysznic, czy mam iść do siebie?
- Jasne, idź tutaj - powiedziała.
Uśmiechnąłem się nad nią i pocałowałem namiętnie w rozchylone usta. Wstałem i zrobiłem kilka kroków po czym odwróciłem się na pięcie.
- Nie mam przecież ubrań - odparłem ze śmiechem. - Skocze szybko do siebie dobra?
- Ale wrócisz? - upewniła się.
- Jasne - podszedłem szybko do niej i dałem szybkiego całusa w policzek.
Wyszedłem z jej pokoju i prawie biegiem skierowałem się do mojego. Zabrałem ze sobą spodenki, bieliznę i ruszyłem do pokoju dziewczyny. Zbliżała się już godzina policyjna, więc musiałem się spieszyć. Przekroczyłem próg pokoju Jane i zamknąłem za sobą drzwi. Zobaczyłem, że zasnęła. Lionel leżał wtulony w nią, a Aris spała w nogach u dziewczyny.
- Ty mały zdrajco - powiedziałem do niej. Lwica tylko podniosła łeb patrząc na mnie, po czym położyła się znowu totalnie mnie ignorując. - Mała gnida.
Poszedłem do łazienki i wziąłem szybko prysznic, po czym ubrałem się. Wyszedłem z łazienki i zastałem siedząca na łóżku Jane. Wzrok miał jakby nieobecny.
- Jane? Coś się stało?
Jane?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz