Przez cały czas, gdy mnie niósł, miałam głowę wtuloną w zagłębienie jego szyi i zamknięte oczy. Analizowałam jego słowa w swojej głowie, ale jak na złość nie chciały się poukładać, jak należy.
Mimo, że nic mi już nie robił, wciąż czułam jego usta na swoich. I te gorące ręce. To było takie...inne od tamtego pocałunku. Wtedy czułam się zażenowana, dzisiaj natomiast było jakoś inaczej. Sama nie umiem tego określić. Pięć lat starszy, mógłby być moim starszym bratem...ale czy na pewno?
Gdy jednak w końcu dotarliśmy do mojego pokoju, a ja jak ostatnia sierota dałam się rozebrać do bielizny, zaczęłam się bać. Leo? Nie. Siebie.
Tego, że nie zasługuję na kogoś takiego jak on. W jednej chwili wybaczyłam mu całą bójkę.
To ja nie potrafię wyrażać uczuć, a czasami nawet ich czuć. Jestem skorupą bez emocji.
Usłyszałam drapanie w drzwi, to na pewno Daeron i Sanczes...ale drzwi są zamknięte na klucz.
Zacisnęłam zęby. Czy tylko ja widzę komizm tej sytuacji? Koleś najpierw mnie całuje i rozbiera, a dopiero później pyta o zgodę.
- Leo...jesteś pijany, jutro będziesz tego żałować.
Chłopak ma już bardziej obecne oczy, jakby wytrzeźwiał w jednej chwili.
- Niczego nie będę żałować, księżniczko
Wrócił do błądzenia po mojej szyi, gdy jednak brnął za daleko, odsuwałam jego głowę. W końcu
straciłam cierpliwość.
- Leo...
- Ciii...
- Daj mi wstać, do cholery!
Zdziwiony moim ostrym tonem zszedł ze mnie, dzięki czemu mogłam wstać z łóżka.
Odeszłam jakiś metr dalej, a on usiadł na łóżku i spojrzał na mnie. Nie ze skruszoną miną, tylko z
dzikim pożądaniem. Serce mi przyspieszyło momentalnie. Jest taki przystojny.
Od jakiegoś już czasu postrzegałam go inaczej i chociaż usilnie się starałam, nie potrafiłam już
myśleć o nim jako tylko jak o przyjacielu. Okłamywanie samej siebie jest najtrudniejsze.
Kompletnie nieprzemyślanie, pod wpływem impulsu, podbiegłam do niego, siadając na kolanach.
Spojrzał na mnie wyczekująco.
- A pierdolić to - mruknęłam i złączyłam swoje usta delikatnie z jego
[Leo? Nie bij :x]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz