Już na samym początku, raz po razie deptałam po butach chłopaka. To było żenujące, ale nie moja wina. Nigdy nie lubiłam tańczyć i tego nie ćwiczyłam nigdy.
- Nie umiem tańczyć. – powtórzyłam ponownie.
- Spokojnie, ja cię poprowadzę. – powiedział, uśmiechając się cwaniacko.
- Nie lubię tańczyć. – mruknęłam, patrząc w bok.
- Oj, nie marudź. – zaśmiał się. – A teraz na poważnie tańczymy i bez marudzenia. – powiedział swoim przesłodzonym głosem.
- Przestań tak do mnie mówi…
- Nie marudź!
- Irytujący. – westchnęłam. – Niech ci będzie, ale tylko jeden raz.
- Dobrze, misiu. – puścił mi oczko.
- Nie mów tak do mnie. – burknęłam.
Jimin od nowa włączył piosenkę. Lewą rękę położył na mojej tali, zaś drugą dłonią chwycił moją. Ruszył do tańca, a moje stopy podążały za jego stopami. Znienacka pchnął mnie do obrotu. Gdy on miał wyprostowaną rękę, ja stanęłam i posłałam mu pytające spojrzenie. I oczywiście w odpowiedzi, dostałam śmiech.
- No i teraz z powrotem. – poinstruował.
- Za dużo wymagasz. – pokazałam mu język.
Wolną dłonią podniosłam jego rękę wyżej. Okręciłam się wokół własnej osi, by po chwili znowu podejść bliżej niego.

- I co dalej? - zapytałam, na koniec dodając. - Panie instruktorze?
< Jimin ? Co dalej? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz