Dziewczyna zgodziła się na spacer. Cieszyło mnie to, gdyż ile można gadać do lisa ?
Dowiedziałem się, że pochodzi z okolic Londynu. Słyszałem, że tamte rejony są bardzo deszczowe. Cóż ja w kraju przynajmniej miałem ciepło, gdyż jestem z gorącej Hiszpanii.
Udaliśmy się nad sadzawkę. Lód był na tyle gruby, że bez problemu można było na niego wejść.
Dotarłem na sam środek ale zauważyłem, że Ariana nie za bardzo jest chętna do wejścia.
- Idziesz ? - zapytałem.
- Nie jestem przekonana...nigdy nie jeździłam nawet na łyżwach - odpowiedziała patrząc na lód.
- Jeszcze nie jest za późno, by się nauczyć - zaśmiałem się.
Dziewczyna niepewnie weszła na zamarzniętą sadzawkę.
Najlepiej jest się rozluźnić i myśleć o teraźniejszości.
Gdy dała kilka kroków zauważyłem, że jej nogi lekko uciekają na boki. Chyba mamy pierwszą glebę w tym sezonie.
Nie pomyliłem się Ariana wylądowała na tyłku robiąc pokaźny szpagat.
Pokręciłem lekko głową i chowając ręce do kieszeni podjechałem do niej.
- Jak takie szpagaty będziesz robiła, to niedługo gimnastyczką zostaniesz - uśmiechnąłem się.
- Bardzo śmieszne - usłyszałem w odpowiedzi.
- A żebyś wiedziała, że jest - wyciągnąłem lekko język w jej stronę i podałem jej dłoń aby pomóc jej wstać.
Uderzyła moją dłoń dając mi znak, że rezygnuje z pomocy.
No dobra. Wiem, że nie jest łatwo wstać na lodzie.
Gdy tylko dziewczyna zaczęła się podnosić od razu lądowała ponownie na lodzie.
Pokręciłem zrezygnowany głową.
Pomocnej dłoni nie chciała więc przesunąłem się za nią. Chwyciłem ją w pasie aby pomóc jej wstać. Ari w jednej chwili stała jak drzewo. Była sztywna... chyba mogłem tego nie robić.
Ups.
- To co, idziesz ? - lekko się uśiechnąłem przechodząc przed nią.
- Tak, ale pokaż mi jak. Nie mam ochoty na kolejną kompromitację.
- Jeśli jeździłaś na rolkach albo wrotkach, to masz ułatwione zadanie.... nogami po prostu tworzysz choinki. Patrz w ten sposób - pokazałem jej dokładnie i ruszyła. Na początku jechała za mną ale nie jest, to najlepszy pomysł. Zaczekałem za nią i ruszyliśmy razem.
Po drugiej stronie sadzawki siedział jej pies oraz mój fenek. Zgrali się idealnie. W tym samym czasie poruszali głowami, raz w lewo a raz w prawo.
Gdy w końcu dotarliśmy na brzeg oberwało mi się.
Dostałem snieżką i nawet nie zauważyłem kiedy wylądowałem na śniegu przez gałąź, która wystawała spod puszystej warstwy białego puchu.
Zacząłem się śmiać z samego siebie.
Ulepiłem szybko śnieżkę i rzuciłem dziewczynę, która stała przy swoim Deamonie.
- Ej ! - krzyknęła.
- No co ? Ja nic nie robię - wyszczerzyłem się, a następnie zaśmiałem.
Ariana zaczęła zabijać mnie wzrokiem a mi uśmiech nie schodził z twarzy.
- Ile masz lat ? Pytam gdyż wyglądasz młodo.
- Dwadzieścia - odpowiedziała.
- To ja jestem starym prykiem, któremu się na wygłupy zebrało.
- Dlaczego starym ?
- Mam 33 lata - powiedziałem poważnie.
Dziewczyna spojrzała na mnie z dziwną miną.
- Dobra, żartuje. Mam dwadzieścia pięć - potargałem jej trochę włosy.
Ona znowu zdębiała.
- Coś nie tak ? - zapytałem.
Ariana ? Tiaa... 2:55 to nie najlepsza godzina więc wena troche taka dziwna 0.o i zbyt wesoła w sumie w miare oke wyszło :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz