Obudziłem się wyspany, lecz lekko zdziowiony gdyż zauważyłem, że Jane mi się przygląda. Jednak miała nieco nieobecne spojrzenie. Też zacząłem się w nią wpatrywać. Nie trwało to jednak długo, bo dziewczyna zarumieniła się i odwróciła do mnie plecami.
- Nie chowaj swoim rumieńców - powiedziałem. - Do twarzy ci z nimi.
Dziewczyna mruknęła coś pod nosem. Wstałem i ruszyłem ku niej. Usiadłem z tyłu, by po chwili się położyć. Jane odwróciła głowę, więc posłałem jej uśmiech, przez co znowu się lekko zarumieniła. Zaśmiałem się. Była urocza. Zbliżyłem się do niej, niebezpiecznie zmniejszając odstęp między nami.
- Zepchnij lwa to unikniesz sytuacji, że zasnę przytulając cię
Chwilę leżała bez ruchu, jednak po kilku sekundach kazała lwowi zejść z łóżka. Przesunęła się, ale dalej była odwrócona do mnie tyłem. Westchnąłem i spojrzałem na nią.
- Nie zgrywaj twardej. Z uśmiechem ci do twarzy. Pokazuj go częściej.
Patrzyłem w sufit czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jej strony.
Jane?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz