Zaczęłam rozglądać się za siebie. Chciałam upewnić się, czy aby napewno jesteśmy tu same, czy ktoś się tu jeszcze skrywa. Jednak jak przewidziałam, nikogo tu nie było. Czy ona żarty sobie stroi? Nie mam pojęcia bladego. Przyglądając się jej badawczo, zauważyłam, jak wokół jej dłoni, tworzy się mała plama krwii. Cholera! Czy Azrael przeciął jej żyłę pazurami?
Podeszłam szybko do dziewczyny, by po chwili przykucnąć obok niej. Dziewczyna spoglądała się w przestrzeń, co jakiś czas gadała z " kimś'' lub '' czymś''. Nie chciałam wnikać. Rozerwałam koronkowy dół mojej bluzki, by zrobić opaskę uciskową na ramię nieznajomej.
- Jakim cudem ty przeżyłeś? - zapytała na głos, gdy przerzuciłam jej ramię przez swoją szyję. Westchnęłam cicho. Zapowiada się długa i ciekawa wędrówka.
- Z kim ty rozmawiasz? - szepnęłam, powoli wychodząc z biblioteki.
- Proszę. Powiedz. - zaczęła się wyrywać.
Gdy moja ręka zsunęła się na jej talie, poczułam jakieś zgrubienie pod jej sukienką. Następnym dźwiękiem był słyszalny syk.
- Cholera! - pisnęłam, wzdrygając się. O mało się upuściłam dziewczyny na posadzkę. Zapomniałam o tym gadzie. Ratunku! Ratunku! Zabierzcie tego gada.
Zaczęłam się śpieszyć, ponieważ dziewczyna jeszcze więcej straciła krwii i co za tym idzie, traciła kontakt i nie długo straci przytomność i władzę nad ciałem.
Gadając do rannej, nareszcie znalazłam się w budynku, gdzie przebywała cała elita specjalistów. Akurat dopisało mi szczęście, gdyż lekarz akurat przechodził obok wejścia. Bez zbędnych pytań odciążył mnie, biorąc dziewczynę do gabinetu lekarskiego. A, ze tylko ja wiedziałam co się stało, też musiałam tam być i powiedzieć o całym zajściu.
Po godzinie, przenieśli dziewczynę na salę, gdzie miała dochodzić do siebie. Podali jej jednostkę krwii. Ja siedziałam na krześle, mierząc się wzrokiem z daemonem nowej znajomej. Żmija leżała, owinięta wokół jej ręki. Co chwila na mnie posykiwała. Jak dobrze, że moim daemonem był kruk.
< Selene ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz