czwartek, 29 grudnia 2016

Od Savary C.D. Jimina

Czas jakby się zatrzymał. Upadłam na kolana, trzymając się dłońmi za skronie. Miałam jakby déjà vu. Całe zdarzenie wyglądało jak to, które wydarzyło się dwa miesiące. Znowu traciłam bliską mi osobę. Nie mogę stracić go! Drugi raz już nie dam rady się podnieść po stracie. Cholera! Zacisnęłam dłonie w pięści, które opadły wzdłuż mojego ciała. Szybko wstałam na nogi, by spojrzeć na wiedźmę.
- Jimin nie jest nic winien! – powiedziałam z dumą. – To mój pomysł, by wyjść w nocy na zewnątrz. On tylko wziął wszystko na siebie. To ja jestem winna! To ja tam powinnam być!
- Z tobą od początku były same problemy. – wysyczała. – Pamiętam jak cierpiałaś, gdy umierał tamten cymbał… Umarł w twoich ramionach, bo też uratował ci życie. Teraz kolejny oddaje swoje, bo uratował cię.
Nie słuchałam jej. Szybko wyminęłam goryli rudej baby. Z buta wjeżdżam, wparowałam do słynnej Sali Rozłączeń. Wspomnienia powróciły. W zawrotnym tempie dopadłam do Jimina, który leżał na podłodze. Ucho przycisnęłam do jego klatki piersiowej. Biło. Jeszcze. Było bardzo silne, jak jego właściciel. Głowę chłopaka położyłam sobie na kolanach. Dłonie położyłam na jego policzkach, które lekko pogłaskałam kciukami.
- Jimin, nie zostawiaj mnie. – szepnęłam. – Nie ty!
Łzy spadały na jego twarz. Usłyszałam za sobą jakieś zamieszanie. Do chłopaka podszedł lekarz. Jednak mnie coś odciągnęło do tyłu. Wyłożyłam się płasko na podłodze. Nade mną stała ruda wiedźma, a na jej twarzy malował się jej firmowy uśmieszek pełen pogardy. Jeden z goryli podniósł mnie agresywnie z podłogi, wykręcając mi ręce do tyłu.
- Jak myślisz Savaro, czy azjata będzie miał więcej szczęście, niż tamten cymbał? – zapytała głośno. Wszyscy spojrzeli na nią, ja z czystą nienawiścią. Zaczęłam się szarpać.
- On nie był cymbałem! On miał imię i był wszystkim co miałam! – krzyknęłam. – Dla ciebie jesteśmy tylko zwierzętami do głupich eksperymentów! Zabijasz dla własnej sławy! Jesteś nikim, żmijo!
Kobieta zacmokała kilka razy, podchodząc do mnie. Kilka razy poruszyła na boki głową, by następnie uderzyć mnie dłonią w twarz. Nie powiem, zabolało.
- Tatuś źle cię wychował, co? – zapytała, przytrzymując moją twarz. – Trzeba wbić ci do głowy troszkę dyscypliny.
- CO z nim zrobicie? – zapytałam, gdy goryl zaczął mnie wyprowadzać z pomieszczenia.
- Lekarz się nim zajmie. Zobaczymy czy jest tak silny jak jego Daemon. – stwierdziła. – Ale nim się nie przejmuj. Przejmuj się sobą, po wpajanie dyscypliny będzie bolesne. Ale ty już kilka razy to na sobie poczułaś.
- Jesteś zwykłą zdzirą!

Prowadzili mnie tak znajomymi korytarzami. Wiedziałam co mnie czeka. A czekała bolesna kara, przez którą mam na ciele blizny. Takie moje wybryki są, od kiedy tu trafiłam. Nie przejmowałam się sobą. Jimin jesteś silny. Przeżyj, proszę cię… Nie zostawiaj mnie w tym piekle…
< Jimin ? Przeżyjesz ? >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty