Stałam jak słup, wpatrując się w jego wyrzeźbioną klatę. Poczułam na swoich policzkach ciepło. Musiałam akurat wtedy się zarumienić? Cholera. Wstałam z łóżka, wbijając wzrok w podłogę. Nie miałam zamiaru patrzeć się na niego, bo pewnie potem będzie się że mnie śmiał. Zaczęłam powoli iść w stronę swojego łóżka.
- Księżniczko. - zawołał mnie. - Miałaś podziwiać.
Odwróciłam się do niego, wystawiając przed siebie zaciśniętą dłoń w pięść. Wielki żartowniś powrócił, ale ten charakter do niego pasował. Posłałam mu jeszcze cwaniacki uśmieszek.
- Jimin. - powiedziałam. - Tylko wyzdrowieje, a oberwiesz, zboczeńcu.
Azjata zaśmiał się z mojej reakcji, jednak szybko tego pożałował. Szybko złapał się za klatkę piersiową, krzywiąc się z bólu. Gdy byłam obok swojego łóżka, położyłam się na nim na prawym boku, tak by patrzeć na swojego daemona. Głaskałam go po szyi, myśląc. To było moje jedyne zajęcie, które wykonywałam w tym miejscu. Czasem odwracałam się za siebie, by spojrzeć na przebieg badania. Jednak zawsze tego żałowałam, gdyż rumieniec wypływał mi na twarz. Nie lubię tego uczucia. Postanowiłam nie przyglądać się już im. Skupiłam się na łóżku, podciągając kolana do klatki piersiowej. Ręce położyłam na ramię, która była na łóżku postanowiłam poleżeć, a może uda mi się zasnąć. Po jakimś czasie usłyszałam jak drzwi się zamykają. Chyba lekarz opuścił pomieszczenie, gdyż nie było słychać rozmowy.
- Savara? - usłyszałam jak ktoś mnie woła.
- Stało się coś? - zapytałam.
< Jimin? Co dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz