wtorek, 27 grudnia 2016

Od Savary C.D. Jimina

Zacisnęłam usta w wąską linię. Pięść zacisnęła się mocno, na niewinnym ołówku. Po chwili odetchnęłam głęboko. Te jego teksty... Już ich trochę miałam dość, ale o dziwo zaczynały mnie już tak nie irytować. Przyzwyczajenie już? Jak najbardziej tak.
Odłożyłam zeszyt i ołówek na bok. Ręce oparłam na zgiętych kolanach. Znowu słowa chłopaka, wprowadziły mnie do namysłu.
 '' Traktowałaby jak własną córkę" - powtórzyłam sobie w myślach. Zazdrościł amatorki Jiminowi tego, iż mimo, że stracił rodziców, przez piętnaście lat ich miał, jak i swoją siostrę. Ja tak nie miałam. Nie wychowałam się w całej rodzinie. Ojciec wychował mnie, bo matka porzuciła go jak i mnie, gdy miałam dwa lata. Nie pamiętałam jej, i jestem z tego bardzo zadowolona. Kto by był dumny z takiej matki? Chyba nikt. Wiele też dla mnie zrobił mój przyjaciel, którego już przy mnie nie ma. Na świecie jestem sama jak palec, ponieważ nawet mój ojciec jest już po drugiej stronie. Czarne interesy, którymi się zajmował, zmieniły go diametralnie. Aż pewnego dnia uciekłam do przyjaciela. Tydzień później doszły do mnie słuchy o śmierci taty. Mimo iż się zmienił, kochałam go. W końcu był moją jedyną rodziną.
Przetarła oczy, które były zaszklone. Cholerne wspomnienia. Zarzuciłam na siebie swoją bluzę, na której siedziałam. Wzięłam też notatnik w ręce. Gdy szłam w stronę drzwi, kątem oka spojrzałam na tańczących chłopaków. Pomachał na im na pożegnanie. Zauważyłam jak zdziwiony Jiminowi przystaje i obserwuje moje poczynania.
- Savara, gdzie idziesz? Myślałam, że poczekasz na mnie. - krzyknął, gdyż muzyka głośno gtała. Czy on się martwił? Jakoś inaczej zachowywał się, niż pierwszego dnia naszej znajomości. Dlaczego? Oto pytanie.
- Źle się poczułam. - powiedziałam, obracając się w stronę drzwi. Ręką opadła na klamkę, która po chwili puściła. Musiałam posiedzieć w samotności, by stare wspomnienia opuściły moje myśli. - Do zobaczenia! - krzyknęłam na odchodne i opuściłam pomieszczenie.
Moje ciało owiał zimny wiatr. Założyłam kaptur na głowę, by zakryć twarz i łzy spływające po twarzy. Wolnym krokiem skierowałam się do swoich czterech ścian. Na ramieniu usiadł mój Daemon. Mój jedyny przyjaciel.
< Jimin?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty