czwartek, 29 grudnia 2016

Od Mii C.D. Seth'a

~Wiem, gdzie on jest~ Rzekł Can, wchodząc do mojego pokoju. Pytającym wzrokiem spojrzałam na niego, na co przewrócił oczami.
- Czyli?- ~Chcesz coś zjeść?~ Spytał w ramach odpowiedzi. Uśmiechnęłam się lekko w jego stronę, po czym włożyłam na siebie jakieś luźne ubrania. Czyli zwykła, szara bluza a do tego czarne rurki. Włosy spięłam w luźnego koka, już nie przejmując się makijażem czy innymi bzdetami. Wyszłam z pokoju, z wilkiem przy boku. Korytarz? Mimo wczesnej pory był zapełniony, co nie napawało mnie radością. Zwłaszcza, że co chwila na kogoś wpadałam, mówiąc ciche *Przepraszam*. 
Gdy już przecisnęłam się po schodach na dól, swoje kroki skierowałam do stołówki.
~A o do tego twojego kochasia..~ Zaczął, od razu będąc przeze mnie karconym.
- To nie jest mój Kochaś.- Warknęłam, rozglądając się. Na myśl przyszedł mi środek sali. Ale go tam nie było. ~No, nie ważne. Ale...jest interesujący~
- Zakochałeś się, czy co?- Zaśmiałam się cicho. Ten westchnął ciężko, łapą wskazując chyba najbardziej samotny stolik w stołówce. A przy nim, znajomy Pan Seth.
Delikatnie zginając ręce w pięści, postawiłam kilka kroków w jego stronę, a jednocześnie będąc niezauważoną. Dopiero, gdy stanęłam tuż przed nim, przerwał posiłek by na mnie spojrzeć. Uniósł jedną brew, czekając na rozwój wydarzeń. A ja w tym czasie, zastanawiałam się co dokładnie powiedzieć. Ta chwila wydawała się trwać wieczność, zwłaszcza, że byłam bacznie obserwowana. Jednak nie tylko przez niego, ale i kojota siedzącego obok. Can nie był z tego iście zadowolony, ale widać, że był pełen podziwu tejże samicy. Czemu? Pewnie sam tego nie wie, albo po prostu nie powie.
- Więc? - Spytał niecierpliwie chłopak. Zmrużyłam na chwilę oczy, doszukując się oznak, które by świadczył że on go w ogóle ma.
- Um...masz pewną rzecz, należącą do mnie.- Odparłam niepewnie.
- Może mam...a może nie?- Wzruszył ramionami. Wykonałam szybki ruch, siadając na krześle obok niego.
- Słuchaj, możesz chociaż raz być dla mnie miły i mi go oddać?- Uśmiechnęłam się słodko, najprawdziwiej jak umiałam.
- Ale co oddać?- Zaśmiał się krótko. Przewróciłam oczami, zakrywając twarz rękoma. 
- Naszyjnik, Seth. Ten, który zgubiłam u ciebie w pokoju.- Wytłumaczyłam powoli.- Oddasz mi go, proszę?- Po chwili bezczynnego siedzenia, sięgnął do kieszeni, wyjmując srebrny łańcuszek z motorem. Ku mojemu zdziwieniu, oddał go bez "walki". Kiwnęłam z wdzięcznością w jego stronę, czym prędzej chcąc ulotnić się z tego miejsca. Głód mi nie przeszkadzał, poza tym, mogłabym zjeść...później.

<Seth?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty