Spojrzałam nieufnie na jej dłoń. Owszem, Savara była miła, ale te słowa... one przypominały słowa lekarzy.
Zaufaj nam. Wyleczymy Cię. Będziesz normalna.
A potem był ból, rozrywanie duszy, krzyki i śmierć w męczarniach.
Zaraz jednak mentalnie się spoliczkowałam. Savara nie była przecież naukowcem, tylko Spectrą! Była taka jak ja czy Przyjaciel, a nie jak lekarze.
Powoli złapałam okrytą rękawiczką dłoń blondynki. Uśmiech na jej twarzy poszerzył się, a ja w myślach modliłam się, żebym potem tej decyzji nie żałowała.
Pociągnęła mnie lekko w przód, więc zrobiłam krok, by utrzymać równowagę. I postawiłam pierwszy w pełni świadomy krok na zaśnieżonym chodniku. Pierwsza obserwacja - śnieg skrzypi. Dziwne. Skrzypiąca woda?
Zaufaj nam. Wyleczymy Cię. Będziesz normalna.
A potem był ból, rozrywanie duszy, krzyki i śmierć w męczarniach.
Zaraz jednak mentalnie się spoliczkowałam. Savara nie była przecież naukowcem, tylko Spectrą! Była taka jak ja czy Przyjaciel, a nie jak lekarze.
Powoli złapałam okrytą rękawiczką dłoń blondynki. Uśmiech na jej twarzy poszerzył się, a ja w myślach modliłam się, żebym potem tej decyzji nie żałowała.
Pociągnęła mnie lekko w przód, więc zrobiłam krok, by utrzymać równowagę. I postawiłam pierwszy w pełni świadomy krok na zaśnieżonym chodniku. Pierwsza obserwacja - śnieg skrzypi. Dziwne. Skrzypiąca woda?
Savara zaczęła mnie gdzieś ciągnąć, ale nie za bardzo zwracałam uwagę gdzie idziemy. Za bardzo byłam zajęta rozglądaniem się. Dotąd widywałam to wszystko tylko i wyłącznie przez okna, dlatego teraz nie potrafiłam się oderwać ode tych obrazów. Kto by pomyślał, że śnieg może tworzyć tyle wspaniałych widoków! Każde drzewo było inaczej przyozdobione białym puchem.
Blondynka nagle stanęła i dopiero wtedy skupiłam się na miejscu, które było naszym celem. Na czymś, co zapewne było wodospadem, ale teraz było kamienną ścianą, pokrytą ogromnymi soplami. Przy tym był spory staw, teraz pokryty wartwą lodu. Na brzegach było także sporo śniegu, jednak środek był niemal całkiem wyczyszczony.
Lecz średnio mnie to interesowało. Owszem, przez prawie minutę wpatrywałam się w to z rozchylonymi ustami, na co Savara zareagowała pełnym samozadowolenia uśmiechem. Ale zaraz potem przyklęknęłam na śniegu i dotknęłam go niepewnie. Potem wzięłam garść białego puchu i powoli zaczęłam go formować w kulkę. Nie wiem właściwie czemu. Coś mi świtało w głowie, że już coś takiego kiedyś robiłam. Znaczy prawie napewno nie to nie był mój pierwszy raz, niemniej po utracie pamięci mogłam nauczyć się tego wszystkiego jeszcze raz.
Igiełki bólu w prawej ręce zaczęły robić się nieznośne. Wciągając powietrze z sykiem, przerzuciłam śnieżną kulkę do lewej dłoni. Spojrzałam z niezrozumieniem na zaczerwienioną skórę. Moja towarzyszka roześmiała się serdecznie i ukucnęła obok mnie. Wyjęła z mojej ręki biały puch. Uniosłam na nią pełen niezrozumienia wzrok.
- Selene, śnieg jest naprawdę bardzo zimny - powiedziała, z trudem hamując śmiech na widok mojej miny. Przez ciągłe staranie się o utrzymanie maski, pewnie wyglądałam jak duże dziecko. cóż, czego się nie robi dla zachowania pozorów...
Jakby na przekór jej słowom położyłam się na białym puchu i zaczęłam się turlać. To zimno sprawiało, że czułam się naprawdę żywa. Śmiałam się głośno, podczas gdy Savara starała się przekonać mnie do wstania. Prawdopodobnie to co teraz robiłam było bardzo głupie, szczególnie, że miałam na sobie sukienkę, jesienną kurtkę i niezbyt ciepłe buty. Wcześniej nie potrzebowałam nic więcej, a szpital nie wydawał na mnie więcej pieniędzy niż musiał.
Usiadłam nieco zdyszana i spojrzałam na zmartwioną blondynkę.
- Sav, no chodź! Pobaw się ze mną! - zawołałam, chichocząc
Savara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz