Z samego rana obudziło mnie gwałtowne szarpanie za ramię. Otwarłem szybko oczy i ku mojego zdziwieniu zobaczyłem Margaret. Jej ochrona siłą wyszarpała mnie z łóżka.
- Gotowy na kolejne tortury? - spytała
- Za co?! - wrzasnąłem.
- Za żywot - wysyczała, po czym zabrali mnie i Kleo prawdopodobnie do sali rozłączeń.
Dopiero teraz zauważyłem gdzie się znajdowałem. W prawym skrzydle. Części dla dziewcząt. Mijaliśmy różnych ludzi, którzy patrzyli na mnie jak na skazańca. Cóż... w średniowieczu pewnie teraz szedłbym na stryczek. Wtedy mogliby się tak na mnie patrzeć. Ale teraz> Minęliśmy Salę Rozłączeń i skierowaliśmy się do sekcji szpitalnej. Nagle Kleo ugryzła jednego z ochroniarzy a ten zaczął wrzeszczeć. Gdybym był w stanie zatkałbym uczy, ale moje ręce były związane. Rudowłosa popchnęła mnie, tak, że upadłem na ziemię, a jej goryl zaczął okładać mnie pięściami i kopać. Ona ty czasem odciągnęła Kleo od drugiego mężczyzny i rzuciła nią w ścianę. Zabolało. Po chwili przyszedł lekarz. Ochroniarz dał mi spokój i razem z Margaret odeszli. Kobieta rzuciła tylko krótkie "Ciesz się wolnością póki możesz". Facet w kiltu podszedł do mnie i na oko przebadał. Pomógł mi wstać a potem zaprowadził na sale szpitalna. Drzwi uchyliły się lekko a ja z lekarzem wszedłem do środka, trzymając się za brzuch.
- Savara? - spytałem lekko wystraszony, tak jakbym zobaczył ducha.
- Jimin... - wyszeptała. Za pomocą lekarza położyłem się na łóżku. Po chwili w moje ręce trafiła Kleopatra.
- porozmawiajcie sobie teraz - powiedział mężczyzna z lekkim uśmiechem. - Ktoś przyniesie wam potem śniadanie.
Wyszedł zostawiając nas samy. Jęknąłem z bólu po kopniakach i uderzeniach tych napakowanym ochroniarzy.
Savara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz