niedziela, 25 grudnia 2016

Od Mii C.D. Seth'a

Waląc pięścią w drzewo, gruba warstwa śniegu opadłam na ziemię, tuż obok mnie. Nie należałam do strachliwych. Tak więc nawet nie drgnęłam...tym razem. Widząc jego oddalającą się sylwetkę, odetchnęłam z ulgą. Wreszcie chwilę sama. 
- To jak, Canede?- Odezwałam się do wilka, który pojawił się przede mną.- Wracamy?- Przytaknął, jednak wybraliśmy inną drogę. po prostu niezręcznie byłoby spotkać tego chłopaka. Wydawał się być starszy ode mnie, oraz oczywiście był o wiele wyższy.
- Lepiej nie wchodź mu w drogę, kochana.
- Bo?! To on uważa się za jakiegoś Pana i władcę, poza tym, nie zna mnie i moich możliwości. Ty chyba też nie.- Skrzyżowałam ręce, odwracając głowę w innym kierunku. Ten, zrobił to samo. Kłótnie źle na nas działały, ale zazwyczaj szybko o nich zapominaliśmy Jednak cy jedno zdanie można nazwać porządną sprzeczką? Nie. Tak więc nie ma co się spinać. A mimo to, przez resztę drogi byliśmy cicho, napawając się widokami, o ile można to tak nazwać. Zero ludzi- raj.
Chcieliśmy udać się do biblioteki, zająć czymś czas. Doszliśmy tam, gdy było dosyć ciemno, a większość zapewne siedziała już w pokojach.
Niepewnie otwarłam drewniane, duże drzwi, robiąc przy tym dosyć głośny skrzyp. Jedno ze świateł było zapalone, a jednak nikogo przy nim nie było. Rozglądając się, napotkałam gitarę, stojącą w kącie. Przypomniały mi się czasy, kiedy moja matka uczyła mnie na podobnej grać. Westchnęłam krótko, jeszcze chwilę jej się przyglądając. Dalej pamiętałam, jaką piosenkę mi śpiewała...'I'll be good". Kochałam ją. Tak samo, jak "Salted Wound". Idealna do tańczenia! Moje przemyślenia, były na tyle zajmujące, że usiadłam na jednym z fotelów, przypominając sobie tekst i rytm pierwszej piosenki. Nuciłam melodię, wystukując bit na jednym ze stolików. Chwila relaksu zawsze spoko. No...prawie, gdyby nie Pan "idęsobiebeżpożegnania". Ale i to dobre, chociaż mało...grzeczne? Eh, szczerze, prędzej czy później postąpiłabym tak samo.
- Co to za piosenka?- Spytał, opierając się o jedną z biblioteczek.

- Umiesz zgadywać?- Wymruczałam, wpatrując się we własne buty.
- Nie idzie mi to najlepiej.
- Szkoda. Więc się nie dowiesz. A że jest ciemno i zimno...- Ociężale wstałam, prostując się- Odejdę sobie bez pożegnania- Wzruszyłam ramionami, by powolnym, skocznym krokiem ruszyć w stronę schodów, do swoich czterech ścian.
- Czy ty mi coś zarzucasz?- Warknął, co chciałam zignorować. No właśnie...Chciałam.
- Nie....wiem, może. Ale co cię to obchodzi? Zwyczajne to zignoruj.

<Seth?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty