czwartek, 29 grudnia 2016

Od.Savary C.D. Jimina

Już dwa dni.siedziałam w pokoju szpitalnym. Każdy ruch sprawiał mi ból, lecz leki przynosiły mi ukojenie. Raz mając gdzieś.zastrzeżenia lekarza, chodziłam po pokoju. Niektóre rany przez to się pootwierały. Eh, jak z tym przeżyć. Siedziałam na łóżku, przyglądając się, jak lekarz zmieniał mi opatrunki na rękach. Największa rana na brzuchu, najbardziej mi doskwierała.
Gdy lekarz zajmował się swoją robotą, myślałam. Jimin? Przeżyłeś swoją srogą karę od Margaret? Gdzie do licha jesteś?
- Rany się goją. - spojrzałam na lekarza. - Ale dla własnego zdrowia, nie chodź już po pokoju. Od dawna tyle opatrunków nie użyliśmy na tyle ran.
- Wiem wiem. - odpowiedziałam smętnie. - Blizny będą?
- Napewno na policzku. - dotknęłam opatrunek na twarzy. - Napewno będą.
 - Dziękuję.
Ponownie zostałam sama. No prawie. Obok siedział mój daemon, który spał smacznie. Było mi go.szkoda, że musiał tyle cierpieć przeze mnie.
- Przepraszam, Azraelu. - pogłaskałam go po szyi. - Przepraszam Jimin.

Przez moje rany potrzebowałam więcej snu. Rano jednak obudziły mnie jakieś krzyki. Specjalnie nie reagowałam, bo po co. Drzwi znienacka otworzyły się cicho. Sycząc z bólu, usiadłam na łóżku, przecierając zaspane oczy. Zdziwiłam się bardzo, kogo tam zobaczyłam.
< Jimin?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty