poniedziałek, 26 grudnia 2016

Od Selene

 Czas w Strefie płynął powoli. Każdego dnia starałam się chodzić gdzie indziej, żeby nie mieć takich problemów z orientowaniem się jak w szpitalu. Mimo to kilkakrotnie się zgubiłam i parę razy oberwałam za bycie poza pokojem w godzinie policyjnej. Na szczęście były to tylko siniaki, które szybko zeszły. I tak potraktowali mnie lekko ze względu na moje "upośledzenie umysłowe". Maska wariatki naprawdę się przydawała.
 Dziś obudziłam się bardzo wcześnie, nawet jak na mnie, więc zdecydowałam się umyć włosy. Były na tyle długie, że wraz z suszeniem i czesaniem powinny mi zająć sporo czasu. Wstałam z łóżka, po czym podeszłam do kącika Uro. Żmij był bardzo zadowolony, że w końcu miał coś dla siebie. W szpitalu całe dnie musiał spędzać w przenośnym terrarium, ze względu na "bezpieczeństwo personelu". A przecież on nigdy nie ugryzł nikogo poza mną! I to tylko po to, by wybudzić mnie ze śpiączki, kiedy raz lekarze mi ją zafundowali. Chociaż wydaje mi się, że wcześniej też to robił, bo według tamtejszych medyków byłam odporna na jego jad.
 Wyciągnęłam do niego rękę, a on szybko wspiął się po niej i wślizgnął się pod moją piżamę. Uśmiechnęłam się, gdy poczułam znajomy ciężar na brzuchu. Ourobos uwielbiał spędzać czas owinięty na mojej talii, miał tam ciepło i nie musiał nigdzie pełzać. A ja czułam się o wiele lepiej mając go tak blisko.
 Uro nie opuścił mnie nawet jak się myłam. Pozwolił nawet na natarcie go resztkami płynu pod prysznic, który dała mi jedna z pielęgniarek w szpitalu. Jedyna, która nie traktowała mnie jak dziwadło, bo byłam Spectrą. Szarym mydłem, które leżało w rogu brodzika starłam ślady tuszu z ramion i brzucha. Uro był ubrudzony tuszem, kiedy rano na mnie wchodził. Potem wzięłam się za włosy. Uwinęłam się z tym sprawnie, a gdy się wycierałam, Ourobos wyżął mi włosy.
 Gdy już oboje byliśmy w miarę wysuszeni, zawinęłam włosy w turban z ręcznika i poszłam do szafy, żeby znaleźć sobie jakieś ubranie. Była trzecia nad ranem, więc nie martwiłam się, że znowu ktoś wpadnie mi do pokoju. Wyciągnęłam białą sukienkę i narzuciłam na siebie. Miała delikatny materiał, ale tak utkany, że Uro widział mniej więcej co się dzieje, a jego nie widział nikt, mimo czarnej barwy.
 Przetarłam włosy ręcznikiem i rozczesałam, żeby szybciej schły. Z nudów zaczęłam kręcić się po pokoju i wirować, by prześpieszyć ten proces. Już kilka minut później Ourobos zaczął zaciskać się na moim brzuchu, dając mi w ten sposób znać, że ma tego dosyć. Zachichotałam głośno, ale zatrzymałam się i podeszłam do łóżka, zataczając się jak pijana. Gdy tylko usiadłam wąż szybko ześlizgnął się na bezpieczną poduszkę, co wywołało u mnie jeszcze większy napad śmiechu.
 Uro trącił łbem moją rękę. Nieco zaskoczona spojrzałam na niego i zobaczyłam coś mokrego na jego pysku. Z westchnieniem obejrzałam przedramię i okazało się, że znowu rozerwałam sobie skórę. Wyciągnęłam z walizku bandaże i opatrunki, po czym opatrzyłam sobie ranę oraz przetarłam Daemona, by nie straszył zakrwawionym łbem.
 Następną czynnością, której postanowiłam poświęcić uwagę, było rozpakowywanie bagażu. Wcześniej jakoś nie chciało mi się tego zrobić, a teraz miałam masę czasu. Kiedy już wyciągnęłam wszystko, a moje włosy wyschnęły, postanowiłam pójść do biblioteki. Była już szósta, więc mogłam bezpiecznie opuścić pokój i dodatkowo z uwagi na wczesną porę były małe szanse na spotkanie kogokolwiek.
 Nie pamiętałam niestety drogi do swojego celu, więc zdążyłam kilkakrotnie zabłądzić i dotarłam na miejsce dopiero godzinę później. W pomieszczeniu panowała cisza, dlatego założyłam, iż nikogo tam nie ma. Tak jak miałam w zwyczaju, zaczęłam myśleć na głos.
 - Tu jest tak wiele książek - powiedziałam - W szpitalu nie mieli tyle, nie mieli prawie żadnych - kątem oka zauważyłam ruch w regałach, ale skoro i tak wszyscy mieli mnie za wariatkę, to stwierdziłam, że mogę mówić dalej - W końcu będę mogła czytać coś więcej niż bajki dla dzieci i dawkowania leków - podeszłam do jednego z regałów z napisem "młodzieżowe". Niedaleko mnie stała blondynka, nieco niższa ode mnie. Jej włosy były bardzo jasne, a badawcze oczy miały szarą barwę. Starała się przyjrzeć mi dokładnie, a ja jak zwykle udawałam, że nie zauważam tego, ani nawet jej obecności - Mogę przeczytać je wszystkie, nawet jeśli robiłam to już wcześniej, i tak nie pamiętam ich treści, więc mogę zrobić to raz jeszcze. Chociaż nie wiem od której zacząć, jest już ich tak wiele... Może ta? - zastanawiałam się głośno, muskając palcami książkę pod tytułem "Szeptucha" - A ty jak myślisz? To ciekawa książka? - spytałam obcej, nie zmieniając tonu wypowiedzi, ani nie spoglądając w jej stronę. Dziewczyna dopiero po chwili zorientowała się, że to do niej.
Savara?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty