Musiałam się nad tym chwilkę zastanowić. Objąłem dziewczynę w pasie i pocałowałem w czubek głowy. Jesli teraz by nas złapali...Nawet nie chciałem o tym myśleć. Westchnąłem i odsunąłem ją od siebie, po czym spojrzałem w jej oczy.
- Będziemy ostrożni? - spytałem. - Nie chcę, żeby cię złapali.
- Będziemy Jimin - odparła.
- Możesz mówić do mnie Oppa?
- Co?
- Możesz, czy nie? - zaśmiałem się.
- Ok... Ale po co?
- Jeśli będziesz tak do mnie mówić, to z tobą pójdę - posłałem jej uśmieszek łobuza.
- No dobrze.
Ubrałem się i zabrałem Kleo pod kurtkę, żeby nie marzła. Po cichu mijaliśmy korytarz, obserwując, czy aby na pewno nikt nas nie widzi. Gdy w końcu udało nam się wyjść na zewnątrz, poczułem zimny wiatr. Uśmiechnąłem się lekko. Złapałem dziewczynę za rękę i zacząłem biec, po bialuteńkim śniego. Wbiegliśmy do lasu i zaczęliśmy się rzucać śnieżkami. Śmialiśmy się w najlepsze, co jakiś czas patrząc na nasze daemony, które patrzyły na nas jak na idiotów. W pewnej chwili wydawało mi się, że coś słyszę.
- Cicho na chwilę - powiedziałem. Dziewczyna zamilkła i zaczęła słuchać.
- Idioto przecież wyraźnie widać. Jego nadajnik wskazuje na las.
Cholera! Podbiegłem szybko do dziewczyny i założyłem jej moją kurtkę.
- Będzie ci cieplej - powiedziałem.
Następnie zabrałem ją na ręce i podbiegnąłem do pierwszego drzewa.
- Jimin co...
- Cicho - powiedziałem. - Nie mogą cię znaleźć. Nie wybaczyłbym sobie tego.
- Ale....
- Savara proszę - powiedziałem smutny. - Właź na drzewo.
Dalej chciała protestować, ale Kleo zasyczała pod jej nogami i dziewczyna niemal wskoczyła na gałąź. Ja tymczasem miałem plan. Żeby to mnie złapali.
- Co robisz? - spytała zaniepokojona.
- Chodź maleńka - powiedziałem do gada. Gdy podpełzła do mnie, pogłaskałem ją. - Gryź.
Wyciągnąłem rękę i podwinąłem rękaw. Savara nie zdążyła nic powiedzieć, bo Kleo wgryzła się w moją żyłę. Jęknąłem i padłem na ziemię. Przywaliłem sobie pięścią w oko. Zabrałem kamień i uderzyłem się w głowę. Kleo syknęła czując mój ból.
- Przepraszam - wyszeptałem do gada i Savary.
- Tam jest! - krzyknął strażnik. Po kilku chwilach poczułem jak mnie podnoszą i zaczynają wlec do budynku.
- On wygląda strasznie - powiedział jeden. - Ochyda.
Zamknąłem oczy i wyplułem trochę krwi z jadem. Wzdrygnęli się. Jeden z nich trzymał ledwo żywą Kleo w ręce. Nie pamiętam zbyt wiele. Wiem tylko, że minęliśmy Salę Rozłączeń i trafiliśmy do lekarza. Ale mimo tegi bólu było warto. Nie znaleźli Savary...
Savara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz