środa, 28 grudnia 2016

Od Selene CD. Savary

 - Powinnaś bardziej na siebie uważać. Tak znaczna utrata krwi mogłaby się zakończyć śmiercią - upomniał mnie lekarz, a ja pokiwałam głową. Blondynka, która pomogłami się tu dostać, widocznie czuła się winna mojemu stanowi - Co takiego się stało? - odezwałam się szybko, nie dając dojść dziewczynie do głosu
 - Nie jestem pewna, panie doktorze, chyba przecięłam sobie rękę o wieszak w pokoju - skłamałam gładko, przywdziewając na twarz swój najniewinniejszy i najnaiwniejszy uśmiech. Mężczyzna przez chwilę lustrował mnie wzrokiem, ale szybko dał sobie spokój z podejrzeniami. Pewnie ze szpitala dostał notkę o tym, jak często zdaża mi się dorabiać takich ran przez przypadek.
 - W każdym razie, panno Martin, według informacji, które tu mam, od przyjazdu nie zgłosiłaś się po swoje leki. Powinnaś je brać regularnie, inaczej może ci się pogorszyć - ostrzegł. Podał mi kilka kolorowych pigułek, takich samych jakie dostawałam od tamtejszych lekarzy i dopilnował, żebym je połknęła. Potem nakazał mi odpoczywać i wyszedł.
 - Dlaczego skłamałaś? - spytała przyciszonym głosem dziewczyna.Wykrzywiłam minimalnie usta. Przecież to było oczywiste
 - Groźne zwierzęta usuwają - blondynka pobladła odrobinkę, uświadamiając sobie o co mi chodzi. Zapadła nieco niezręczna cisza
 - Na co jesteś chora? - zmieniła temat dziewczyna
 - Moje ręce robią dziwne rzeczy, a głowa nie chce pamiętać - odparłam zamyślonym głosem - Brałaś jakieś tabletki - przypomniałam sobie sytuację z biblioteki
 - Kołatanie serca, ale to nic takiego - zbagatelizowała dziewczyna. Jak dla mnie to było dziwne, bagatelizować takie rzeczy, w końcu wiele osób przecież lądowało przez to w szpitalu i to w ciężkim stanie. Za to ją zdawało się to kompletnie nie obchodzić. - Zapomniałam wcześniej zapytać, jak się nazywasz? Ja jestem Savara Farewell, a mój Daemon to kruk Azrael
 - Se Ma albo Selene Martin, do wyboru. Mój Daemon to żmija, Ourobos - powiedziałam. Blondynka wzdrygnęła się na wspomnienie o wężu - Boisz się go? - spytałam, machając nogami. Na szczęście pod łóżkiem, na którym posadził mnie doktor Pax nic nie było. Uro prześlizgnął się po mojej nodze i zsunął się na posadzkę. Savara wzdrygnęła się na ten widok. Gad otworzył jedną z szafek, po czym wyciągnął z niej paczkę bandaży, by mi je przynieść. Powtórzył to jeszcze trzy razy, a potem zamknął mebel i wrócił na swoje miejsce. Blondynka obserwowała to z uniesionymi brwiami - Często się ranię - wzruszyłam ramionami - Boisz się? - ponowiłam pytanie
Savara?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty