Nie zbaczając na nic, skierowałam się w stronę budynku, gdzie urzędowali lekarze i profesorowie. Nawet do głowy mi nie przyszło, by udać się do pokoju. Musiałam go odnaleźć. Sama jednak mogłam skończyć tak jak on, gdyż też miałam nadajnik. Jednak latało mi to. Miałam to gdzieś. Teraz moim priorytetem było znalezienie bliskiego mi azjaty. Dzięki planowaniu ucieczek, jakoś wiedziałam, gdzie znajdowały się kamery przy wejściu do budynku. Trzymając się cienia, znalazłam się w środku. Po sprawdzeniu kilku pokoi, udałam się w stronę małej sali segregacji. To tam zazwyczaj znajdowali się ludzie z ranami i podobnymi przypadłościami. Sama wylądowałam już tam kilka razy. Pomysły bardzo inteligentnej inaczej Savary.
Przez szklane okienki w drzwiach, zajrzałam do pomieszczenia. Pokój był oświetlony tylko przez jedną lanpkę, która wisiała za łóżkiem. Oczy ponownie zalały się łzami, gdy zauważyłam postać leżącą na łóżku. Rozejrzałam się dookoła. Po sprawdzeniu czy nikogo nie ma, otworzyłam drzwi. Ściągając czapkę, powoli skierowałam się w stronę łóżka. Zaszlochałam gdy zobaczyłam twarz Jimina. Był nieprzytomny. Jego.głowa była zabandażowana, gdyż wszystko przez kamień, którym się uderzył. Na.oku znajdowało.się limo. Usiadłam na krześle, które stało w kącie. Rzuciłam na podłogę płaszcz, jednak kurtkę chłopaka położyłam na łóżko. Ciepłą dłoń azjaty ujęłam w w swoje dłonie. Powoli ją podniosłam, uważając, jakby była z porcelany.
- Przepraszam. - szepnęłam. - To moja wina. Głupia ja.
Delikatnie złożyłam na niej pocałunek, by pochwili położyć ją na materac. Oparłam o nią swoje.czoło. Słone łzy skapywały na materac. Zaniosłam się.cichym płaczem.
- Przepraszam. - powtórzyłam dławiąc się łzami. - Dlaczego to zrobiłeś idioto? Nie powinieneś... narażać się.
< Jimin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz