Zabawa na lodzie jest fajna, brakuje łyżw ale na to nic nie poradzę. Nie mam pojęcia ile czasu spędziliśmy na sadzawce, gdyż te godziny po prostu uciekały.
Zaczął padać śnieg i nadal było zimno jak cholera. W umie mogłem sam ubrać się jakoś grubiej a nie paraduje tu w bluzie i rozpiętej kurtce.
Dziewczyna miała zimne dłonie więc stwierdziłem, że pora się zmywać do budynku aby wyschnąć i się ogrzać. Gdy zerknąłem na mojego Deamona miał on dziwną minę. Jego uszy były ułożone w poziomie a oczka lekko zmrużone. O co mu chodzi ? Nie rozumiem go, a on nie rozumie najczęściej mnie.
- Idziesz do kieszeni czy chcesz aby łapki ci do końca zamarzły ? - powiedziałem do zwierzaka a on bez zastanowienia wspiął mi się po nogawce do kieszeni. Po drodze drapiąc mnie kilka razy w nogę.
Sanczesowi wystawała tylko głowa. Zawsze patrzył na drogę ale teraz jest bardziej skupiony na Arianie.
Gdy byliśmy w połowie drogi uświadomiłem sobie, że cały czas trzymam dziewczynę za dłoń. Alves, ty to masz zapłon...
- Zmęczona ? - wypaliłem.
- Nie, ale nogi mam jak sople - powiedziała lekko się uśmiechając.
- A nos jak Rudolf - wyciągnąłem w jej stronę język.
- Ale zabawne... - rzekła podnosząc jedną brew.
Ja tylko się szeroko uśmiechnąłem.
Ari stwierdziła, że nogi ma jak sople. Hm...
Jednym zgrabnym i szybkim ruchem uniosłem ją. Jej Deamon gapił się na mnie chyba niezadowolony. Nie lubię jak tak się zwierzęta na mnie patrzą. Mam wrażenie jak by pies chciał mnie zabić.
- Postaw mnie ! - usłyszałen protest.
- Nie, tak będzie szybciej i nie zamarzniesz - rzekłem stnowczo i dziarskim krokiem ruszyłem dalej.
Nie minęło piętnaście minut a dotarliśmy przed budynek.
Postawiłem Ari na nogi.
Otworzyłem przed nią ogromne drzwi i skierowaliśmy się do pokoju Ariany.
Dziewczyna wchodząc do pomieszczenia zdjęła kurtkę i odwiesiła ją na wieszak a następnie zaczęła pocierać dłonie aby się trochę rozgrzać. Jej pupil wszedł dumnie za nią i pierwsze co padło jego ofirą, to piłka. Psy są zabawne, nie to co fenki, choć one pochodzą z rodziny psowatychy.
Oparłem się o futryne i rzekłem:
- Jak stwierdzisz, że nie jestem straszny, to zapraszam na gorącą czekoladę do mnie. W razie czego pierwszy pokój - uśmiechnąłem się i ruszyłem do siebie.
Odwiesiłem kurtke i wstawiłem wodę w elektrycznym czajniku. Może przyjdzie.. zobaczymy. Sanczes od razu wpakował się pod kołdrę, najwidoczniej zmarzł dość solidnie.
Usiadłem w fotelu i czekałem z nadzieją, że Ari skorzysta z oferty czekolady. Hmm.. tak myślę sobie, że ta dziewczyna jest urocza...
Ariana ? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz