Spojrzałem na nią z irytacją, lecz nie chciałem tego ukazywać. Co z tą dziewczyną jest nie tak. Widzę, że nie chce się do mnie odzywał, a chwilę później przełamuje się i zaczyna rozmowę. Nie których ludzi nie da się odrazy rozgryść. Jakaś masakra. Gdy tak przyglądałem się nieznajomej, poczułem jak obok mojej nogi siada dobrze znany mi kojot - moja Azara. Przyklęknąłem obok niej, by podrapać ją za uchem. Tylko ona mnie rozumiała, i cieszyłem się w sobie, że tylko ona inne osoby mnie nie obchodziły.
- My chyba się nie dogadamy. - zauważyłem, uśmiechając się pod nosem. - Ale się z tego cieszę.
Wstałem na nogi i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Podeszłam bliżej dziewczyny i spojrzałem na nią z góry. Była taka niziutka przy mnie.
- Bo jestem bestią i panem idę sobie bez pożegnania. - na mojej twarzy zagościł na kilka sekund mój stary, miły uśmiech. Jednak szybko zniknął. - Pewnie tak o mnie pomyślałaś, hm?
- N..Nie. - zaprzeczyła.
- To było nie przyzwoite z mojej strony. - westchnąłem. - Ale taka moja uroda.
- Niby tak. - szepnęła, rozglądając się na boki.
- Jestem Seth. - przedstawiłem się. - A teraz miłego dnia życzę.
< Mia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz