Chciałem lekko rozluźnić atmosferę, delikatnym uśmiechem, ale dziewczyna od razu zepsuła to marszcząc brwi i warcząc, że mówi poważnie. Rozumiem ją doskonale. Cofnąłem ręce z jej ciała i usiadłem na łóżku, przytwierdzając się do kroplówki. Gdy Charlie chciała usiąść koło mnie, odsunąłem się kawałek. Dlaczego tak postąpiłem ? Nie chce jej krzywdzić oraz martwić. Sam już dosyć wycierpiałem, a po cholerę mam jeszcze w to wplatać dziewczynę. Na dodatek doszły te słowa, które wypowiedziała prawie niesłyszalnie.
- Zrozum Leo, to dla twojego dobra. Czego tu nie rozumiesz ? Gdybyś słuchał go od początku, byłoby już po wszystkim.
Udało się jej przeczesać moje włosy, a po chwili złożyła na mojej głowę krótki pocałunek.
- Naprawdę, powinieneś dać sobie tę szansę - westchnęła i opuściła pomieszczenie.
Położyłem się na łóżku i zacząłem się nad tym wszystkim zastanawiać. Te jej dwa słowa "Kocham cię" znaczą dla mnie wiele. Ale czy ja jestem gotowy, na to ponownie ? Charlie jest moim oczkiem w głowie lecz nie wiem czy będę umiał powiedzieć jej te dwa słowa.
Resztę dnia przeleżałem. Choć nie raz korciło mnie aby wszystkiego się pozbyć i iść do niej, powiedzieć jej wszystko.
Wieczorem zajrzał do mnie Pax. Sprawdził mi szwy, odpiął mnie od wszystkiego, usunął wenflon i oznajmił mi, że jak się obudzę, będę mógł wrócić do siebie pod warunkiem, że nie zrobię nic głupiego.
Zapewniłem go. Nie mam najmniejszej ochoty tutaj wracać.
***
Wstałem o piątej. Jestem w końcu wolny i mogę iść do siebie.
Ruszyłem w stronę swojego pokoju, w tej chwili liczył się tylko dobry prysznic.
Gdy dotarłem do pomieszczenia, chwyciłem ubrania z szafy i poszedłem pod chłodny strumień wody.
Po ogarnięciu się wyszedłem z łazienki i spojrzałem na zegar. Wskazówki wskazywały godzinę piątą trzydzieści.
Chciałem iść do Charlie ale pomyślałem, że poczekam jeszcze chwilę.
Dziewczyna może jeszcze spać.
Popatrzyłem na Sanczesa. Zwierzak smacznie spał. Dlaczego ja choć raz nie mogę spać jak normalny człowiek do ósmej przynajmniej ?
Przetarłem dłońmi twarz i ubrałem trampki po czym skierowałem się do skrzydła dziewczyn.
Stanąłem przed drzwiami Charlie i zastanawiałem się po co ja tu właściwie przyszedłem. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem.
Otworzyła mi siwowłosa dziewczyna, która miała w ustach szczoteczkę do zębów i wyglądała strasznie. Jej oczy były podkrążone i lekko czerwone. To podpowiedziało mi, że nie spała tej nocy.
- Właź - powiedziała po czym wróciła nad umywalkę.
Najwidoczniej Charlie nie będzie miała humoru.
Mój uśmiech trochę przygasł.
Podszedłem do niej i objąłem ją w talii, po czym oparłem brodę na jej ramieniu.
- Dlaczego nie spałaś ? - zapytałem cicho.
- Nie mogłam - westchnęła.
Popatrzyłem w lustro i zobaczyłem dziewczynę, która patrzy w to samo miejsce.
- Kocham cię - wyszeptałem najciszej jak umiałem i zamknąłem powoli oczy po czym delikatnie musnąłem ustami jej szyję.
Charlie przymknęła oczy.
Po czym zapytała czy mogę na chwilę wyjść z pomieszczenia, gdyż ona chce się przebrać.
Oczywiście, opuściłem łazienkę i poszedłem po śniadanie.
Na tackę zabrałem dwie kawy i bułki. Dodatkiem do tego był słodki batonik.
Wróciłem do pokoju dziewczyny otwierając drzwi łokciem.
- Śniadanie podano - lekko się uśmiechnąłem widząc dziewczynę rozczesującą włosy i odstawiłem tacę na komodę.
- Dziękuję - delikatnie uniosły jej się kąciki ust.
Gdy ta odłożyła szczotkę podszedłem do niej i przytuliłem.
- Przydałoby ci się trochę snu - powiedziałem z troską w głosie...
- Zrozum Leo, to dla twojego dobra. Czego tu nie rozumiesz ? Gdybyś słuchał go od początku, byłoby już po wszystkim.
Udało się jej przeczesać moje włosy, a po chwili złożyła na mojej głowę krótki pocałunek.
- Naprawdę, powinieneś dać sobie tę szansę - westchnęła i opuściła pomieszczenie.
Położyłem się na łóżku i zacząłem się nad tym wszystkim zastanawiać. Te jej dwa słowa "Kocham cię" znaczą dla mnie wiele. Ale czy ja jestem gotowy, na to ponownie ? Charlie jest moim oczkiem w głowie lecz nie wiem czy będę umiał powiedzieć jej te dwa słowa.
Resztę dnia przeleżałem. Choć nie raz korciło mnie aby wszystkiego się pozbyć i iść do niej, powiedzieć jej wszystko.
Wieczorem zajrzał do mnie Pax. Sprawdził mi szwy, odpiął mnie od wszystkiego, usunął wenflon i oznajmił mi, że jak się obudzę, będę mógł wrócić do siebie pod warunkiem, że nie zrobię nic głupiego.
Zapewniłem go. Nie mam najmniejszej ochoty tutaj wracać.
***
Wstałem o piątej. Jestem w końcu wolny i mogę iść do siebie.
Ruszyłem w stronę swojego pokoju, w tej chwili liczył się tylko dobry prysznic.
Gdy dotarłem do pomieszczenia, chwyciłem ubrania z szafy i poszedłem pod chłodny strumień wody.
Po ogarnięciu się wyszedłem z łazienki i spojrzałem na zegar. Wskazówki wskazywały godzinę piątą trzydzieści.
Chciałem iść do Charlie ale pomyślałem, że poczekam jeszcze chwilę.
Dziewczyna może jeszcze spać.
Popatrzyłem na Sanczesa. Zwierzak smacznie spał. Dlaczego ja choć raz nie mogę spać jak normalny człowiek do ósmej przynajmniej ?
Przetarłem dłońmi twarz i ubrałem trampki po czym skierowałem się do skrzydła dziewczyn.
Stanąłem przed drzwiami Charlie i zastanawiałem się po co ja tu właściwie przyszedłem. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem.
Otworzyła mi siwowłosa dziewczyna, która miała w ustach szczoteczkę do zębów i wyglądała strasznie. Jej oczy były podkrążone i lekko czerwone. To podpowiedziało mi, że nie spała tej nocy.
- Właź - powiedziała po czym wróciła nad umywalkę.
Najwidoczniej Charlie nie będzie miała humoru.
Mój uśmiech trochę przygasł.
Podszedłem do niej i objąłem ją w talii, po czym oparłem brodę na jej ramieniu.
- Dlaczego nie spałaś ? - zapytałem cicho.
- Nie mogłam - westchnęła.
Popatrzyłem w lustro i zobaczyłem dziewczynę, która patrzy w to samo miejsce.
- Kocham cię - wyszeptałem najciszej jak umiałem i zamknąłem powoli oczy po czym delikatnie musnąłem ustami jej szyję.
Charlie przymknęła oczy.
Po czym zapytała czy mogę na chwilę wyjść z pomieszczenia, gdyż ona chce się przebrać.
Oczywiście, opuściłem łazienkę i poszedłem po śniadanie.
Na tackę zabrałem dwie kawy i bułki. Dodatkiem do tego był słodki batonik.
Wróciłem do pokoju dziewczyny otwierając drzwi łokciem.
- Śniadanie podano - lekko się uśmiechnąłem widząc dziewczynę rozczesującą włosy i odstawiłem tacę na komodę.
- Dziękuję - delikatnie uniosły jej się kąciki ust.
Gdy ta odłożyła szczotkę podszedłem do niej i przytuliłem.
- Przydałoby ci się trochę snu - powiedziałem z troską w głosie...
Charlie ?
Wena mi na koniec spierdoliła :(
Wena mi na koniec spierdoliła :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz