- Rhae, jak myślisz co by tu dalej napisać. - Spojrzałam na niego, spał. Przewróciłam się na brzuch i zaczęłam ciąg dalszy pisać.
Aris mimo przeciwskazań rodziców pojechała do ciotki. Anastazja, nie raz dzwoniła, czy też pisała abym przyjechała. Lecz mama jak zwykle się nie zgadzała żebym pojechała. Steven mój ojczyn nie raz powtarzał, że mama i Anastazja się pokłóciły.
Tak więc już byłam w drodze do domu cioci.
- Miasteczko Riverday. Miłe tajemnicze miasteczko, w którym w tajemniczych okolicznościach zginęło rodzeństwo Rosalia i Jason Wersalionowie. Nikt nie wie co dokładnie się wydarzyło, nikt nie znalazł ciał. - Czytałam. Jadąc z szoferem cioci.
Spojrzałam przez okno na widoki, piękne miasteczko z wieloma tajemnicami - pomyślałam. Niewiele się działo jak jechałam.
Ciocia czekała pod posiadłościa. Kiedy ja tu ostatnio byłam, pewnie jako mała dziewczynka. - Powiedziała moja podświadomość
Josh, szofer zabrał moje walizki do zamku tak można to nazwać. Wyglądał pięknie, ale zarazem mrocznie. Gdy szłam w kierunku cioci. Widać było jej szczęście, bo no w końcu jej siostrzenica przyjechała.
- Cześć ciociu. - Przytulilam ja z uśmiechem, pachnie czekolada i mięta. Tak jak zapamiętałam.
- Moja piękna Aris, jak wydoroślałaś. Twoje mleczne włosy teraz są jak smoła połączona z fiołkami. Ślicznie. - Wyswobodziłam się z uścisku, i razem z Anastazja weszliśmy do domu.
Mój pokój był tam gdzie wtedy. Na piętrze. Jak apartament, wyglądający. Luksusowy i... - Przerwałam gdyż Rhae skomlał. Odłożyłam notes, zamykając go. Wstałam z łóżka, założyłam sweter, który sięgał do połowy ud, oraz baletki. Wzięłam kluczyk i razem z szczeniakiem wyszłam, zakluczajac pokój. Gdy schowałam kluczyk do kieszeni swetra. Szliśmy nogę w łapę na świeże powietrze. No jak to psy pobiegł sobie w jakimś kierunku, na tyle ile mnie widział. Szłam powoli w jego kierunku, nie specjalnie mi się śpieszyło.
Dopiero po dwóch godzinach zaczęliśmy wracać. Na stołówce były tłumy. Powoli trzymając za obroże bestyjke dotarliśmy do kucharek. Wzięłam to na co miałam ochotę. Szukałam wolnego miejsca, już chciałam iść bo w rogu było wolne miejsce. Lecz musieli je zająć. Zauważyłam Ethiana siedział z kimś. Podeszłam nieśmiało.
- Hej - Powiedziałam cicho - Czy to miejsce jest wolne? - Tym razem on się spojrzał, choć było głośno usłyszał mnie i skinieniem głowy zaprosił mnie do stołu. Usiadłam na wolnym miejscu. Jadłam wolno i dawałam też Rhae. Próbowałam być cicho i niewidzialna, niezbyt lubię takie tłumy i żeby ktoś zwracał na mnie uwagę.
Ethian?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz