niedziela, 12 marca 2017

Od Ethian'a Cd. Caroline Do Charlie

Ja nie dam rady? Ewidentnie mnie podpuszczali. Fakt faktem szybko potrafię się wkurzyć, ale nie zwracam uwagi na to, by się powstrzymywać, tutaj nie mam takiej potrzeby.
-Mówisz jeden dzień? - przyłożyłem szklankę do ust.
-Tak, tyle to wystarczająco za dużo. - oznajmiła.
-Więc stoi, przyjmuję wyzwanie. Jeden, calutki dzień z Tobą.
-Jesteś tego świadom, że przegrasz.
-Pożyjemy, zobaczymy. Tylko kiedy zaczynamy, bo zapewne nie jutro.
-Poniedziałek?
-Pasi. - upiłem kolejny łyk. Już czułem smak zwycięstwa. -Więc o co się zakładamy? - dodałem.
-Przegrany usługuję wygranemu. - zasugerowała Charlie.
-A przez ile?
-Dwa dni wam starczą. Jesteście nadal tego pewni?
-Oczywiście - wypowiedzieliśmy w tym samym czasie.
-No to widzę, że macie tutaj randkę - odezwał się Leo. W sumie pierwszy raz.
-To nie jest randka! - znów zgraliśmy się w czasie.
-I jacy zgodni. - starał się dogryźć.
-No już już, nie dokuczaj im. - powiedziała Charlie, łapiąc go za rękę i przyciągając do siebie.
-W ogóle zauważyłam, że Et pod wpływem jest milszy, nie sądzisz Charlie?
-Masz rację. - zaśmiała się.
-Ekhm, ja tu nadal jestem. - burknąłem lekko oburzony.
-I całe szczęście, że tutaj, z nami.
-No, pewnie byś się gdzieś teraz szlajał, albo był w izolatce. - przytaknęła Caroline.
-Ile ty już tam byłeś?
-Praktycznie codziennie. - Leo uniósł brwi zdziwiony.
-A ile tu jesteś?
-Może miesiąc, nawet nie pamiętam.
-Twardy z Ciebie zawodnik. - zgodziłem się z nim.
-Nie pozwolę się podporządkować, przynajmniej nie im. Wiecie co, nie tylko Caroline kitra coś po kątach. To tam na półce to słabe napoje w przeciwieństwie do tego co zaraz spróbujecie. - wstałem z fotela i chwiejnym krokiem podszedłem do drzwi od łazienki. - Zaraz wracam. - wszedłem do środka i zamknąłem drzwi. Otworzyłem szafkę i zza sterty ręczników wyciągnąłem butelkę.. Zamknąłem wszystko i wróciłem do reszty. Rzuciłem nią w stronę Leo. Energicznie ją złapał. Całe szczęście. Była by szkoda zmarnować taki trunek.
-Pochodzi on z moich rodzinnych stron. Produkują go tam. Pijcie. - zasiadłem z powrotem w fotelu.
-Jak udało Ci się tutaj przemycić coś takiego?
-Nie przemyciłem, sami mi te wszystkie alkohole tutaj przytargali. Pochowane w moich rzeczach.
-Kitrałeś alko gdzie się dało?
-Na czarną godzinę zawsze gdzieś coś czekało, a że trochę z tego jakoś tutaj dotarło to jest sukces, Ta butelka to jedyna jaka tutaj dotarła.

<Charlie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty