Wczorajsza siłownia dobrze mi zrobiła. Nawet nie było tak źle, jak na te kilka dni przerwy. Stołówka była dziś pełna, jak na tą porę to dość sporo. Zawsze wiele osób wolało przychodzić później. Trudno się mówi, ja raczej nic na to nie poradzę, jeszcze... Niestety nie mogłem pozwolić sobie na siedzenie samemu. Przysiadło się kilka osób. Póki są Cicho jest okej. Po chwili podeszłą nowa i spytała się czy może usiąść obok. Co ja ostatnio tyle lasek przyciągam? Zgodziłem się, w końcu nie będzie tylko stała. Niby zwykły posiłek, lecz musieli go przerwać pracownicy. Podeszli do mnie we dwóch.
-Ethian idziesz z nami!
-Przecież nic jeszcze dzisiaj nie zrobiłem. - uniosłem na nich wzrok pełny pogardy i złości.
-oho, zaraz się zacznie. - dobiegł głos gdzieś z tyłu.
-Nie obchodzi nas to, idziesz!
-I co jeszcze, nigdzie mi się nie widzi z wami iść. -zacisnąłem pięści.
-Zrobimy to siłą. - jeden podszedł do mnie i złapał mnie za ramię.
-Puszczaj.
-Bo co nam zrobisz?
-Właśnie to. - uderzyłem tyłem głowy o jego klatkę. Wstałem z miejsca. Daleko go w ten sposób nie odepchnąłem, ale wystarczyło by od razu polecieć z pięściom. W tym momencie podlatywał drugi. Sprzątnąłem go butem w klatkę piersiową. Wylądował na pobliskim stolę. Dobrze, że już pustym. Podszedłem do tego z wcześniej i rzuciłem nim o ścianę. Troszkę mu może zająć wstanie. Drugi natomiast zdążył wstać. Szybko złapałem go za koszulkę i podciąłem. Znów na ziemi. Kilka mocnych pięści poleciało na jego twarz. Nie będę ukrywał, krew poszła i to mocno. Raczej sam nie wstanie. Odwróciłem się do tego leżącego pod ścianą. Lepiej się walczy jeden na jednego. Za dużo zachodu przy grupie. Powoli zaczął wstawać. Podbiegłem do niego i poczęstowałem go kopem pod żebra.
-Tobie nie pozwoliłem jeszcze wstać. - stanąłem pomiędzy lezącymi. Nie nadawali się już do walki. Strzepnąłem z ręki krew jednego i rozłożyłem ręce. - Ktoś jeszcze chętny?! Nie? Przyślij następnym razem kogoś lepszego. - osoby wokół, nie musiały wiedzieć do kogo te słowa, ta osoba to wiedziała. Wróciłem na miejsce i do posiłku. Siedząca obok mnie nowa chyba była przerażona.
<Leighton?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz