Gdy już w miarę wszystko zjadłam odniosłam naczynia, no ale ten pech. Ktoś chyba podstawił mi nogę i poleciałam na twarz wszystko mi wypadło z rąk i poleciałam na nie. Ktoś mnie z podłogi podniósł nawet nie zauważyłam kiedy. Gdy już poczułam grunt pod stopami, zerknełam za siebie stał Ethian, nadal mnie trzymał. Gdy wyswobodziłam się z uścisku. Pobiegłam do wyjścia z stołówki i pokierowałam się do pokoju szybko. Gdy już weszłam i zamknęłam drzwi, obejrzałam swoje ciało dokładnie. Kilka siniaków zapewnie będzie. Chyba nic więcej się nie stało.
Gdy wzięłam prysznic, ubrałam się i zaplotłam włosy w dwa warkocze. Gdy już chciałam usiąść i wziąć się za ciąg dalszy pisania, ktoś zapukał.
- Nie spodziewałam się gości, jak myślisz Rhae kto to może być. - Gdy otworzyłam drzwi stało w nich dwóch kolesi.
- To ona. Idziesz z nami. - zrobiłam krok do tyłu.
- Choć tu gówniaro! - Już prawie mnie za rękę trzymał, lecz Rhae szczeknał na niego. Ten tylko się zaśmiał i podszedł bliżej. Mój obrońca złapał jego rękę w pysk i powalił go.
To może dziwnie brzmi, ale no nie lubi jak ktoś mnie próbuje skrzywdzić, wpada w furie.
Szybko go odciągnęłam i uciekam z pokoju ciągnąć go za sobą.
Nie oglądałam się za siebie, biegłam ile sił miałam w nogach.
- Pogarszasz swoją sytuację. Wracaj natychmiast, już ty jedna mała suko. - Wpadłam i jak piłeczka odbiłam się od klatki piersiowej, jak mniemam kogoś. Szybko się podniosłam i spojrzałam za siebie byli bardzo blisko.
- Pomóż mi - Spojrzałam na niego, ale musiałam zadrzeć głowę. Ethian to znowu on, schowałam się za nim i kurczowo się trzymałam jego koszulki, żeby tylko nikt mnie nie widział.
- Ty. Tobą innym razem się zajmiemy, gdzie ta mała blond włosa suka, biegła tędy. - Mówił, a ja coraz bardziej kurczowo go trzymałam, przestałam na chwilę oddychać żeby mnie nie słyszeli. Rhaegear stał blisko mnie jakby chciał mi stworzyć pole ochronne.
- Pobiegła w innym kierunku. Suka to możesz być ty. - Poczułam jego mięśnie, jest nieźle umieśniony.
Gdy obchodzili w inną stronę, słyszałam jeszcze jak gadali między sobą, chyba byli wkurzeni, że im uciekałam.
- Możesz już puścić, poszli. - Odskoczyłam jak poparzona i prawie upadłam gdyby nie nadgarstek. Jak już się odzyskałam równowagę otrzepałam się z niewidzialnego kurzu.
- D-Dziękuję.
- Nie bój się. - Gdy już chciał iść, złapałam go za rękę.
- Poczekaj, czy możesz przyjść do mnie do pokoju, ja nie chcę być sama, boję się że oni wrócą? Proszę. - puściłam go, patrzyłam się na niego dłuższą chwilę. Pokierował się w kierunku, z którego biegam.
Gdy już byliśmy w moim pokoju, usiadłam na łóżku. Schowałam notes do szuflady obok łóżka i spojrzałam się na niego. Teraz dokładniej mogłam się przyjrzeć.
Jego koszulka opinała jego klatkę.
- Zrób zdjęcie starczy na dłużej.
- Możesz usiąść, są miejsca.
Ethian?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz