środa, 1 marca 2017

Od Leighton Do Ethian'a

Leżałam na brzuchu i patrzyłam się tępo w mój Pamiętnik. Prowadziłam go od szóstych urodzin odkąd dali mi go rodzice. Było tam wszystko, zdjęcie mnie i rodziców, opis wypadku, nowa rodzina... Myślałam, że jeśli sobie przypomnę rodzice wrócą, myliłam się. Zawsze to samo. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na okno. Padało, kolejny dzień.
Wtedy mi się przypomina...


Jechałam z rodzicami do domu, wracaliśmy od dziadków. Tata trzymał mamę za rękę, uśmiechali się. Radio grało mama śpiewała, a ja razem z nią. Chciałam coś zjeść akurat za 200m był Macdonald. Nie jemy tak często, czasem jak namówie rodziców. To była chwila jeden samochód z przecieka uderzył w nas, a potem była ciężarówka i kolejna...Przekoziołkowaliśmy z sześć razy albo o więcej. Gdy się ocknęłam bolała mnie głowa jakby miała wybuchnąć. Odpiełam pas i spadłam na szkło. To teraz było nie ważne. Wyszłam z samochodu, ktoś już wzywał odpowiednie służby pomocy. Odpiełam pas taty i go wyciągnąłam, potem to samo z mamą i na tyle ile mogłam wyciągnąłam i odciągnęłam. Przytulałam się do nich, płakałam.
- Mamo tato obudzicie obudzicie - mój głos był łamliwy.
Pogotowie przyjechało nie chciałam ich puścić. Pan mówił że pojadę z nimi.
Obudziłam się w dziwnie twardym łóżku, wszędzie było biało. Jakiś facet w białym fartuchu podszedł do mnie.
- Jak się czujesz? - Powiedział doktor
- Co z moimi rodzicami, gdzie oni są chce się z nimi zobaczyć?! - Nawet nie wiem czy to były krzyki czy też pytania
- Przykro mi twoi rodzice nie żyją. - Po jego słowach zalałam się łzami, nikt mnie nie mógł uspokoić. Gdy go już nie było, wstałam i uciekam do łazienki, po czym szukałam rodziców znalazłam ich. Siedziałam przy drzwiach, opadajaca z sił, krew jak i życie ze mnie uchodziło...
Zapadła ciemność, w niej słyszałam głos pigul i doktora Korneliusza. Ten co się mną zajmował.
Obudziłam się w białym łóżku tym samym, moje ręce były zambandażowane. Koło łóżka siedziała jakąś pani.
- Jestem psychologiem, nazywam się Małgorzata Królik. Opowiesz mi czemu to zrobiłaś. - Nakierowała długopisem na moje ręce. Nie odezwałam się.
Była nawet ładna, miała kasztanowe włosy upietę w kok. Kilka bransoletek i pierścionków. Zapewne jest zaręczona. Koszula w kratę i dresy chyba. Miała na oko tak z dwadzieścia trzy lata. Siedziała przy mnie z jakieś cztery godziny. Nie patrzyłam na nią. Odwrociłam się na bok i patrzyłam gdzieś.
Nie zauważyłam kiedy wyszła. Co parę min przychodziła jakąś piguła i dawała to jedzenie to tabletki.. Nie brałam nic, tabletki chowałam po tym jak sobie poszła.
Następnego dnia przyszła jakąś pani z domu opieki... I zaprowadziła mnie najpierw do mojego domu i rodziców dała mi trochę czasu. Parę pudeł... Po spakowaniu wszystkiego nawet rzeczy rodziców. Razem z nią pojechałam do domu mojej zastępczej rodziny...
I tak w niej zostałam.
Miałam zaledwie dwanaście lat gdy wydarzył się wypadek. Minęło 5 lat.

Usłyszałam wołanie od mojej zastępczej mamy Margaret.
Zeszłam na dół w koszulce, która dostałam od mamy, oraz legginsach, na nogach miałam moje kapcie puchate czarne oraz bluzę. Usiadłam przy stole między Wiktoria jest w moim wieku, a Eliza jedna z bliźniaczek obok niej była Ania jej siostra blizniaczka, Tomek najstarszy syn wraz z dwójka przyjaciół przyszedł Krisem i Mikołajem. Artur tak ma na imię tata wraz z Margaret siedzieli na przeciwko siebie. Cały dom był piękny, taki luksusowy bogaty. Mój pies, nie wspomniałam o nim jest to Rhaegear Husky, jest ze mną od w sumie od kilku lat, dostałam go od dziadków.
Jadłam spokojnie naleśniki, nie lubiłam przy nich zażywać leki. Gdy już Tomek i jego koledzy wraz z innymi poszli. Zostałam tylko ja Margaret i Artur. Mogłam w spokoju zażyć leki. Każdego dnia brałam koło szesnastu tabletek. Tylko rano i wieczorem.
Gdy już chciałam odejść od stołu.
- Leighton usiądź, musimy porozmawiać. - Usiadłam i czekałam aż powie o co chodzi.
- Razem z Arturem myśleliśmy żeby cię wysłać do pewnego ośrodka, tam są podobni do ciebie. Byś pasowała, ale nie wiadomo kiedy byś wróciła.
- Nie chcecie mnie, są tylko same problemy gdy jestem. Pójdę się spakować. Wyszłam z jadalni i skierowałam się do pokoju. Po trzech godzinach byłam już spakowana. Artur oraz Tomek pomogli mi znieść moje rzeczy. I wkładali je do samochodu.
Pobiegłam jeszcze na górę i zabrałam Pamiętnik, ładowarkę, telefon, słuchawki i małe rzeczy do jednej torby. I zeszłam.
Od Wiki dostałam bryloczek, zaprzyjaźnilam się z nią. Bliźniaczki mnie przytulily i dały mi swoje to znaczy nasze wspólne zdjęcie. Tomek mnie przytulił. Gdy byłam już w samochodzie pomachali mi.
Jechaliśmy z półtorej godziny aż do jechaliśmy do tego miejsca.
Pomogli mi wnieść moje tobołki.
Mój piesek był obok mnie, gdy już wszystko miałam w pokoju. Rhaegear został w pokoju, a ja poszłam pożegnać się z rodzicami. Gdy pojechali nie wiedziałam gdzie jest kuchnia i zauważyłam jakiego chłopaka, który z kimś rozmawiał, nie chciałam przeszkadzać.
- Em przepraszam. Czy mógłbyś mi wskazać drogę. - Lekko się speszyłam ale próbowałam jakoś wyjść z tego. On odwrócił się w moją stronę, musiałam podnieść wysoko głowę, był bardzo wysoki.
- W czym ci pomóc.
- Czy mógłbyś mi pokazać gdzie jest kuchnia. - On jakby się zastanawiał, ale się zgodził. Wyminełam razem z nim jego rozmówcę i szłam lekko za nim. Gdy trochę zwolnił, bo oczywiście nie narażałam.
- Jesteś nowa - zerknełam na niego i oczywiście musiałam zadrzec głowę do góry. No chłopie aż dwa metry.
- Tak, przed chwilą przejechałam. - Powiedziałam na tyle spokojnie i z pewnością siebie na jaką mogłam się zdać.
- Jestem Ethian, a ty? - Cały czas szliśmy
- Leighton, miło mi. - Stanęliśmy przed drzwiami zapewne do kuchni
- To tu, miło było, dozobaczenia pewnie.
- Dziękuję.
Odrazu weszłam, nawet nie patrzyłam są siebie. Wzięłam parę naleśników sałatkę i parę skrzydełek to wodę sok. Trochę tego było, a miłe panie kucharki zapakowały mi to.
Gdy już dotarłam do pokoju. Zjadłam i dałam jedzenie oraz picie Rhae to sama zabrałam się rzadko jedzenie, gdy już zjadłam chciałam wziąć leki, bo już robiło się późno. Lecz ktoś zapytał.
Podniosłam się i otworzyłam stała w nich jakąś kobieta, uśmiechnęła się i poszła. Zamknęłam dziwne to było. Gdy leki wzięte oraz przebrana w piżame poszłam spać.
***
Obudziłam się z krzykiem, koło piątej rano. Mój Pamiętnik już był wyjęty i w nim notowałam.
Gdy się umyłam i byłam gotowa poszłam razem z Rhae na stołówce i poszłam coś przekąsić. Niewiele było osób o tej godzinie. Siedziałam tam do godziny ósmej. Gdy wychodziłam spotkałam Ethiana, chciałam się przywitać ale był zajęty rozmowa, więc szybko zniknęłam w pokoju.
Ponownie leki wzięłam i siedziałam ze słuchawki w uszach, słuchając muzyki i pisząc kolejna piosenkę.

Ethian?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty