piątek, 3 marca 2017

Od Ethian'a Cd. Olivii

-Więc idź go poszukać. - odburknąłem, po czym odwróciłem się w stronę drzwi.
-Czemu mi pomogłeś? Przed chwilą wywaliłeś mnie z pokoju.
-Coś zaczęło mi warczeć pod drzwiami, to tyle. - odwróciłem głowę w jej stronę. - A teraz idź zająć się swoimi sprawami. - dodałem i wszedłem do pokoju. Nie miałem zamiaru jej pomagać. Nie mój problem, że jakiś deamon ją atakuje. Niech pogada z właścicielem. Zresztą co się przejmuje, mam swoje problemy, tyle mi starczy. Udałem się do łazienki i wziąłem długi prysznic. Wystarczająco długi by odczuć ból ran na plecach. Koniec na dzisiaj. Wyszedłem spod prysznica ubierając tylko bieliznę i spodenki. Przetarłem ręcznikiem włosy i wróciłem do pokoju. Ciekawe w którym momencie się po mnie zjawią. W końcu pobiłem dzisiaj już dwóch. Słabo jak na taki dzień. Chociaż po tym jak mnie wkurzyła to znokautował bym i tuzin. Ubrałem białą koszulkę i wyszedłem z pokoju. Było koło godziny dziewiętnastej, a mój żołądek domagał się jakiegoś posiłku. "Nie możesz być tak twardy jak ja". Wszedłem na stołówkę. Kilka osób siedziało w małych grupkach. Standardowo już dla mnie wziąłem porcję i usiadłem sam w rogu. Najgorsze w tym było, że zawsze ktoś musiał się dosiąść. Było tak i tym razem. Siadło obok dwóch młodych i zaczęli rozmawiać. Chociaż bym rozmową tego nie nazwał. Same pierdoły. Ich obecność zaczynała mnie powoli wnerwiać.
-Zamkniecie się w końcu? Chcecie pogadać, to idźcie gdzie indziej. - mówiłem wpatrzony w talerz.
-A co przeszkadza Ci to?
-Jak widzisz? Wynocha.
-Bo co? - wstałem z miejsca, złapałem go za koszulkę i przyparłem do ściany.
-Bo skończysz jak idioci tu pracujący. - poważny wzrok mówiący, że nie wyjdzie stad cało spoglądał na niego. Uniosłem drugą pięść, miałem już uderzać. Nagle zachwiałem się i straciłem siły. Dzieciak oswobodził się i odskoczył na parę metrów. Paralizator. Znowu to samo. Czyli przyszli po mnie. Dwóch mężczyzn z placówki. Powalili mnie na kolana i wykręcili ręce do tyłu. Założyli kajdanki i zaczęli wywlekać ze stołówki. Czyli w końcu się poniektórzy nauczyli. W momencie wywlekania mnie z stołówki w jej drzwiach stanęła Olivia.
-I co, masz za swoje. - mówiła z śmiechem w głosie.
-Ryj. - stanowczo warknąłem.
-Myślisz, że się boję. - zacząłem się szarpać.

<Olivia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty